Pływający terminal LNG "Independence" może w razie potrzeb pokryć 90 proc. zapotrzebowania na gaz krajów nadbałtyckich – mówiła w poniedziałek w Kłajpedzie prezydent Litwy Dalia Grybauskaite.
Prezydent zaznaczyła, że chodzi o strategiczny projekt energetyczny, ale zarazem geopolityczny, który determinuje przyszłość tego kraju, a także - być może - całego regionu. - To zwycięstwo wszystkich obywateli Litwy i samej Litwy, która przeprowadziła projekt terminalu samodzielnie - uznała.
Bezpieczeństwo najważniejsze
Grybauskaite podkreśliła, że chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo. - Terminal LNG w Kłajpedzie (…) będzie gwarancją bezpieczeństwa dla całego regionu. Będziemy zawsze w stanie pomóc naszym sąsiadom, jeśli będą tego potrzebowali. Jeśli stanie się to potrzebne, terminal będzie w stanie pokryć nawet 90 proc. zapotrzebowania (na gaz - red.) wszystkich trzech krajów nadbałtyckich - wskazała. - Nikt inny od teraz nie będzie w stanie dyktować nam cen gazu, kupić naszą wolę polityczną albo kierować naszymi politykami. Jeszcze raz udowodniliśmy sobie i światu, że nasz naród potrafi chronić swą niepodległość każdego dnia. Zmieniającą zasady gry decyzję Litwy manifestuje nazwa statku - podkreśliła Grybauskaitė (Independence to po angielsku niepodległość - red.). Jak dodała, poniedziałkowe wydarzenie to ważny punkt na drodze wolności Litwy, pokazujące, że Litwini potrafią osiągać ambitne cele i brać odpowiedzialność za przyszłość. To z kolei wzmacnia poczucie solidarności i poczucie zaufania Litwinów do siebie i państwa - oceniła dziękując rządom poprzednim i obecnym. Zaznaczyła też, że uznaje fakt, iż byli i są przeciwnicy tego projektu.
W tym kontekście prezydent podziękowała też m.in. norweskiej firmie, od której Litwa wynajmuje terminal na 10 lat i rządowi Norwegii za odwagę, że mimo starań "jednego z sąsiadów Litwy" na rzecz zatrzymania projektu, zdecydował się budować terminal. Podziękowała też Południowej Korei, gdzie powstał terminal i innym krajom wspierającym projekt.
Terminal pływający
Terminal "Independence" to tzw. pływający terminal regazyfikacyjny (FSRU - Floating Storage and Regasification Unit). Nazwa oznacza statek magazynujący płynny surowiec z zamontowaną instalacją zmieniającą jego postać ze skroplonej na gazową. Ze statku, który może przyjmować gaz z normalnych gazowców, dalej paliwo jest wtłaczane do sieci przesyłowej. FSRU "Indpendence" ma prawie 300 m długości, a w czterech zbiornikach może pomieścić 170 tys. m sześc. LNG. W pierwszym roku działalności ma umożliwić sprowadzanie na Litwę do 1,5 mld m sześc. LNG rocznie (przy krajowym popycie rzędu 3 mln m sześc. rocznie), a docelowo - do 4 mld m sześc. rocznie. Na razie umowa zakupu LNG od koncernu Statoil pod kątem terminalu opiewa na 0,54 mld m sześc. rocznie. Terminal dostarcza i wynajmuje Litwie norweski koncern Hoegh LNG. Statek ma być w najbliższych tygodniach przygotowywany i testowany. Według aktualnych planów ma być gotowy 3 grudnia, a od 1 stycznia 2015 r. ma rozpocząć pracę. Trwa wykańczanie infrastruktury terminalu (wykonawcą jest łotewska firma BMGS). Większość prac przeprowadził też niemiecki wykonawca (PPS Pipeline Systems) ok. 20-kilometrowego gazociągu, który doprowadzi paliwo z terminalu do istniejącej sieci; m.in. dobiega końca drążenie liczącego ok. 2,4 km podziemnego odcinka pod Zatoką Kurońską.
Wiele problemów
Według ministra energetyki Litwy Rokasa Masiulisa pływający terminal LNG rozwiązuje dwa główne problemy energetyczne tego kraju: z gazem i energią elektryczną. Masiulis, który do niedawna był szefem firmy Klaipedos Nafta, odpowiadającej za przygotowanie infrastruktury terminalu, otwierał konferencję poświęconą bezpieczeństwu energetycznemu i możliwościom rozwoju handlu gazem w regionie. Było to wydarzenie towarzyszące uroczystości powitania statku-terminalu w porcie w Kłajpedzie. Masiulis podkreślił, że przedsięwzięcie związane z pozyskaniem terminalu zajęło ponad trzy lata przygotowań – uzgodnień politycznych, negocjacji. - Daje ono jednak Litwie nie tylko niezależność pod względem gazu, ale też niezależność pod względem wytwarzania energii elektrycznej - wskazał minister. Przypomniał, że zaraz po upadku ZSRR Litwa była uzależniona w 100 proc. od importu ropy i gazu. Z kolei od czasu zamknięciu elektrowni atomowej Ignalina w 2009 r. blisko 70 proc. zużywanej na Litwie energii pochodzi z importu (pozostała część wytwarzana jest przede wszystkim z gazu i ropy). Teraz Litwa rozwiązuje te problemy.
Większe bezpieczeństwo
Norweski minister ds. Europejskiego Obszaru Gospodarczego i UE Vidar Helgesen ocenił podczas poniedziałkowego briefingu, że terminal, który zwiększa bezpieczeństwo energetyczne Litwy, wraz z istniejącymi i mającymi powstawać łącznikami energetycznymi tego kraju z sąsiadami, wpisuje się w europejską politykę energetyczną. Helgesen akcentował, że Norwegia (nie będąca członkiem UE) uczestniczy w europejskim rynku, przyczyniając się do jego rozwoju i integracji, co uważa za potrzebne. Helgesen zapewnił też, że rząd Norwegii zgodnie z przyjętą przezeń zasadą nie będzie wpływał na biznesowe decyzje kontrolowanego przezeń koncernu Statoil ws. cen sprzedawanego Litwie LNG. Dotyczyć to ma też sytuacji, w której np. Gazprom obniżyłby cenę gazu, by uczynić import poprzez terminal w Kłajpedzie nieopłacalnym. Minister zaznaczył, że obecna sytuacja, w której Litwa będzie miała dwóch dostawców tego paliwa, oznacza konkurencję, a to zwykle wpływa na poprawę cen.
Autor: mn / Źródło: PAP