Dwa tygodnie temu Mariusz Grendowicz został odwołany z funkcji prezesa Polskich Inwestycji Rozwojowych. PIR mimo, że to spółka publiczna, nie podały jaką odprawę otrzymał Grendowicz. Dlaczego? Bo to informacje poufne. Ale to wkrótce się zmieni. Ministerstwo Skarbu informuje, że zakończyło prace nad ustawą, dzięki której takie informacje będą jawne.
Zarobki szefów państwowych spółek określa tzw. ustawa kominowa. Zgodnie z nią prezesi spółek nie mogą zarobić w miesiącu więcej niż sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (obecnie ok. 4 tys. zł). Czyli w szef publicznej spółki może na etacie dostać maksymalnie 24 tys. zł brutto.
Można to obejść
Sposobem na obejście tej bariery są tzw. kontrakty menadżerskie. Wykorzystuje to wiele spółek należących do Skarbu Państwu.
Dzięki temu osoby zatrudnione na ich podstawie mogą mieć znacznie wyższe zarobki. Co więcej, w razie odejścia, zazwyczaj otrzymują wysokie odprawy oraz (w niektórych przypadkach) odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji. Należy pamiętać, że kontrakt menedżerski nie jest opisany w kodeksie cywilnym. Spółki Skarbu stosują je tłumacząc, że tylko wysokie pensje pozwalają państwowym firmom konkurować o najlepszych fachowców z prywatnymi firmami.
PIR czyli co?
Takie kontrakty miały też władze Polskich Inwestycji Rozwojowych - spółki celowej utworzonej do realizacji programu "Inwestycje Polskie". Został on zapowiedziany w październiku 2012 r. przez premiera Donalda Tuska podczas tzw. drugiego expose. PIR miał finansować, przez BGK, współfinansować budowę elektrowni węglowych i gazowych, gazociągów, magazynów gazu, infrastruktury drogowej, kolejowej oraz portowej.
PIR jednak rozczarował. Z szumnych zapowiedzi udało się zrealizować do tej pory niewiele, a spółka podpisała jedną umowę z Lotosem. W rezultacie dwa tygodnie temu ze stanowiska odwołany został prezes Inwestycji Mariusz Grendowicz. Czarne chmury zawisły też nad samą spółką, określoną przez Bartłomieja Sienkiewicza mianem "ch.., d... i kamieni kupy". Tygodnik "Wprost" poinformował, że ma ona zostać podzielona i czeka ją tzw. ufunduszowienie.
Ile za efekty swojej pracy dostał Mariusz Grendowicz? Nie wiadomo. Wcześniej pracował on jako wiceprezes BPH i prezes BRE Banku.
Spółka w odpowiedzi na nasze pytania odpowiada zdawkowo. - Co do warunków rozwiązania umowy z prezesem Mariuszem Grendowiczem, obowiązujący kontrakt menedżerski objęty jest klauzulą poufności a jej naruszenie, w świetle obowiązującego prawa, mogłoby się wiązać z negatywnymi konsekwencjami dla każdej ze stron tego kontraktu - mówi tvn24bis.pl rzecznik PIR Mikołaj Kunica.
Wynagrodzenia będą jawne?
Pytania o jawność pensji i odpraw kadry zarządzającej publicznych spółek zadaliśmy również Ministerstwu Skarbu Państwa. W odpowiedzi otrzymaliśmy komunikat pokrywający się z tym co napisał nam rzecznik PIR. Obie instytucje zatem zapewne konsultowały ze sobą odpowiedzi.
Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało nas, że kontrakt z prezesem Grendowiczem objęty jest "klauzulą poufności". "Jej naruszenie, w świetle obowiązującego prawa, mogłoby się wiązać z negatywnymi konsekwencjami dla każdej ze stron tego kontraktu. Jednocześnie pragniemy poinformować, że w nowych kontraktach, zawartych w spółkach Skarbu Państwa w okresie kadencji ministra Włodzimierza Karpińskiego, nie są przewidziane odprawy i że również w kontraktach, które będą zawierane tych świadczeń nie będzie" - informuje resort.
Walka o jawność pensji w PKP
W ostatnich dniach szerokim echem wśród opinii publicznej odbiła się wysokość odprawy nowej minister infrastruktury i rozwoju Marii Wasiak, która przez 10 lat pełniła funkcję członka zarządu spółki PKP SA.
Wasiak, odchodząc do MIR, otrzymała odprawę w wysokości 510 tys. zł brutto. Ale to wyjątkowa sytuacja, bo o odprawie dowiedzieli się dziennikarze. Po serii publikacji PKP SA wydała komunikat, w którym wyjaśniła że to dwunastokrotność pensji wynikająca z kontraktu.
Watchdog ostrzegało
Już w 2012 roku, na kwestię umów członków zarządu PKP SA uwagę zwróciło Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Organizacja wystąpiła do narodowego przewoźnika z wnioskiem o udostępnienie szczegółów dotyczących kontraktów osób zatrudnionych w zarządzie spółki. PKP odmówiły udzielenia takich informacji twierdząc, że treść umów jest sprawą prywatną między pracodawcą a pracownikami, co nie upoważnia spółki do ich ujawnienia.
Stowarzyszenie nie poddawało się i zaskarżyło odmowę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nakazał PKP SA ujawnienie wysokość kontraktów. - WSA w wyroku uznał że PKP nie może uchylać się od stosowania ustawy o dostępie do informacji publicznej, tzn. że powinien rozpatrzyć wniosek o udostępnienie umów na podstawie tejże ustawy - powiedział tvn24bis.pl Krzysztof Izdebski, ekspert Sieci Obywatelskiej Watchdog. Ale spółka zaskarżyła wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uchylił orzeczenie I instancji.
Sprawa wróciła do WSA, który ponownie stwierdził, że umowy menedżerskie mają charakter informacji publicznej. Po tym wyroku spółka złożyła skargę kasacyjną.
W imię zasad demokracji
Izdebski tłumaczy, że zarobki i odprawy osób zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa powinny być dostępne dla opinii publicznej ponieważ takie są zasady demokratycznego państwa.
- Przejrzystość finansów publicznych oraz prawo do wiedzy o działalności podmiotów publicznych zakłada, że wszystkie wydatki w tym wynagrodzenia pochodzące z publicznych pieniędzy są jawne. W przypadku przedsiębiorstw państwowych, ustawodawca wyraził tę zasadę wprost - podkreśla Izdebski.
Zaznacza, że informacje o wynagrodzeniu osób podlegających przepisom ustawy oraz o nagrodach rocznych, świadczeniach dodatkowych i odprawach są jawne i nie podlegają ochronie danych osobowych ani tajemnicy handlowej. - Powszechne stosowanie kontraktów menadżerskich, które są obejściem tej ustawy spowodowały, że wysokość wynagrodzenia jest dużo większa niż ta przewidziana ustawą. Nie może to jednak w żadnym stopniu uzasadniać, że dane o tym wynagrodzeniu stają się niejawne. Są to osoby pracujące na rzecz państwa i otrzymujące wynagrodzenie z pieniędzmi publicznych - dodaje.
I być może wkrótce wiele w tym temacie się zmieni. jak dowiedział się portal tvn24bis.pl Ministerstwo Skarbu Państwa zakończyło prace nad zmianą ustawy, dzięki której dowiemy ile zarabiają szefowie publicznych spółek.
"Pragniemy również zaznaczyć, że obecnie zakończyły się prace wewnątrz resortowe nad projektem założeń projektu ustawy o nadzorze i uprawnieniach Skarbu Państwa, która ma na celu m.in. zwiększenie przejrzystości zasad dotyczących wynagrodzenia prezesów zarządu poszczególnych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Projekt założeń projektu owej ustawy zakłada wprowadzenie jawności informacji dotyczących wysokości wynagrodzenia członków rady nadzorczej oraz członków zarządu" - twierdzi resort.
To powinno być standardem
Jak mówi tvn24bis.pl Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego ujawnienie umów wymagałoby rozwikłania pewnych komplikacji prawnych np. między przepisami kodeksu cywilnego i ustawy o dostępnie do informacji publicznej. - Ale uważam, że jawność w tym obszarze powinna być standardem. Tam gdzie zaangażowane są środki podatników, ochrona prywatności osób, które nimi zarządzają powinna być zawężona, podobnie jak to jest w spółkach notowanych na giełdzie - uważa. Makowski dodaje, że zasady nadzoru korporacyjnego OECD nakazują ujawnianie wynagrodzeń członków zarządów przedsiębiorstw publicznych. - Gdybyśmy chcieli spełniać te standardy, to informacje o kontraktach, umowach i odprawach powinny być jawne - podkreśla.
Autor: ToL//gry / Źródło: tvn24bis.pl