Kto miał taki tupet, by premiera Rosji wprowadzić w błąd? - raz jeszcze pyta szef Bartimpexu Aleksander Gudzowaty. Jego oświadczenie, choć wychodzi od słów Władimira Putina, dotyczy jednak w większym stopniu problemów krajowych.
Poszło o stwierdzenie rosyjskiego premiera, który mówiąc o problemach z uregulowaniem polsko-rosyjskich kwestii gazowych wymienił 4-procentowy udział prywatnego inwestora w polsko-rosyjskiej spółce nadzorującej w Polsce gazociąg tranzytowy na zachód Europy. - Trzeba przyjrzeć się tej sprawie pod kątem korupcji - stwierdził wręcz rosyjski premier.
W EuroPolGazie po 48 proc. udziałów mają Gazproprom i PGNiG. Pozostałe 4 proc. jest w rękach spółki Gas Trading, nie zaś prywatnej osoby. W tej spółce z kolei 15,88 ma Gazexport (należący do Gazpromu), a 43,41 proc. - PGNiG. 36,17 proc. należy do Bartimpexu - firmy Aleksandra Gudzowatego. Po 2,27 proc. akcji mają niemiecki Wintershall i polski Węglokoks.
O ile w porannym wywiadzie dla TVN CNBC Biznes. Aleksander Gudzowaty mówił głównie o tym, że to zapewne "ludzie z Gazpromu" okłamali premiera Rosji, to wydane wieczorem oświadczenie - choć powtarza niektóre wątki - wyraźniej akcentuje kwestie krajowe.
Skąd trzeci akcjonariusz
Swoją pośrednią obecność wśród akcjonariuszy EuroPolGaz-u wyjaśnia w ten sposób, że obowiązujące w tym czasie prawo wymagało, by firma miała co najmniej trzech akcjonariuszy. "Jeżeliby Polacy wytypowali polską firmę, to Rosjanie nie wyraziliby zgody. Jeżeli Rosjanie, to PGNiG nie zgodziłby się. Stąd Rosjanie wybrali firmę consensusu, Gas Trading, bo reprezentował on kapitał rosyjski, polski i niemiecki" - stwierdza Aleksander Gudzowaty.
Podkreśla też, że jego Bartimpex przy budowie gazociągu pełnił "niezwykle trudną" funkcję „operatora logistycznego”. "Dla wszystkich było oczywiste, że 25 procent dla Bartimpex jest uczciwą propozycją" - pisze biznesmen.
Śledztwo, oskarżenie... - kto za tym stał?
Dalej pisze już głównie o sprawach krajowych. Przypomina sprawę z lat 2000-2003, gdy prokuratura w Gdańsku prowadziła śledztwo, mające wyjaśnić okoliczności pojawienia się Bartimpexu wśród akcjonariuszy EuroPolGaz-u. Jak przypomina, oskarżono wtedy ministra i wiceministra przemysłu - i akt oskarżenia został przez dwie sądowe instancje oddalony "jako oczywiście bezzasadny".
"Nie jest znane, kto inspirował prokuraturę, nie jest pewne, kto był zleceniodawcą politycznym tej sprawy, choć wiadomo, że był" - pisze biznesmen.
Przypomina też, że w 2001 roku ówczesny wicepremier Janusz Steinhoff próbował przekonać rząd Rosji do wyeliminowania Gas Tradingu z akcjonariatu EuroPolGaz-u. Jak pisze, musiał o tym wiedzieć też ówczesny premier Jerzy Buzek. "Mamy tu do czynienia z przypadkiem, gdzie polski Premier występuje do Rosjan, ażeby zabrać polskiej firmie akcje i dać je Rosjanom" - stwierdza.
Premierom do ogródka
Jerzemu Buzkowi dostaje się tez za wtorkową rozmowę w "Kropce nad i" w TVN24, gdy niejednoznacznie odpowiedział on na pytanie Moniki Olejnik, czy Gudzowaty miał coś wspólnego z łapówkami. "Podobnie nie mógł wiedzieć, że nie chorowałem na tyfus czy świnkę. Nie stać go było, żeby zaprzeczyć, znał prawdę, uczestniczył w tym towarzystwie" - pisze z sarkazmem biznesmen.
W kolejnej części oświadczenia Gudzowaty retorycznie pyta także, dlaczego polski premier nie ripostował na wygłoszone w swojej obecności słowa Władimira Putina, skoro "znał przecież prawdę".
Dodaje też, że Gas Trading od dawna podkreślał, że próby „przejęcia” przez Gazprom rządów w EuRoPol Gazie przeczą idei powstania firmy, a w listach do pozostałych akcjonariuszy wskazywał na niegospodarność EuroPolGaz-u i sprzeciwił się proponowanemu działaniu „non profit”.
Powraca też do swej koncepcji budowy gazociągu Bernau-Szczecin i pyta z czyjej inspiracji ją blokowano przez 10 lat. Od dawna biznesmen przedstawia budowę 28-kilometrowego łącznika z niemieckim systemem gazociągów jako sposób na dywersyfikację źródeł dostaw gazu do Polski. W jego opinii brak takiego połączenia z systemem gazowym UE umacnia monopol Rosji jako naszego głównego dostawcy.
"Ciągle zastanawiam się, jakie granice ma podłość, zachłanność, czy zdrada w sprawach interesu narodowego" - kończy swoje oświadczenie Aleksander Gudzowaty.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24