Duża część pomocy finansowej, jaką rząd Niemiec ma przyznać Oplowi, powędruje do Rosji - taki wniosek płynie ze słów przedstawiciela funduszu powierniczego, jaki zarządza Oplem. W wywiadzie dla "Frankfurt Allgemeine Zeitung" powiedział on, że nowy właściciel zamierza tak użyć sześciuset milionów euro.
Dirk Pfeil jest przedstawicielem niemieckich landów w radzie powierniczej, która przejęła zarządzanie Oplem do czasu jego sprzedaży. Na czwartkowym posiedzeniu rady głosował przeciwko transakcji z konsorcjum Magna-Sbierbank. Jak tłumaczy na łamach "FAZ", powodem było zażądanie przez Magnę 1 miliarda dolarów publicznej pomocy więcej niż konkurent. Na dodatek z sumy 4,5 miliarda, jakiej oczekuje, więcej niż 600 milionów ma zostać przeznaczonych na modernizację rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego.
- To oznacza, że niemieckie technologie zostaną wywiezione do Rosji, a potem u nas zostaną zlikwidowane miejsca pracy - wprost stwierdza Pfeil. Magna - której partnerem jest kontrolowany przez rosyjski bank centralny Sbierbank i producent samochodów GAZ należący do biznesmena Olega Deripaski - od dawna zapowiadała ekspansję na rosyjskim rynku.
Rozmówca gazety przypomina jednocześnie zapowiedź Volkswagena sprzed kilku tygodni. Koncern z Wolfsburga przestrzegał, że będzie musiał ograniczyć współpracę z Magną - dotąd swym dostawcą części samochodowych - gdy ta stanie się posiadaczem konkurencyjnego Opla. - To oznacza pogorszenie sytuacji finansowej Magny, która już dziś jedzie na stratach - podkreśla Pfeil.
Nabywca Opla na razie nie komentuje doniesień gazety. Oficjalna konferencja prasowa nowego inwestora ma odbyć się jednak jeszcze dziś. Magna i Sbierbank mają objąć po 27,5 procent udziałów w Oplu, 35 procent pozostanie w rękach General Motors, a 10 procent mają objąć pracownicy.
Obawy o to jak Magna będzie zarządzać Oplem, mają nie tylko Niemcy, ale także inne państwa, gdzie zlokalizowane są fabryki koncernu. Minister Gospodarki Wielkiej Brytanii Peter Mandelson wyraził nadzieję, że Komisja Europejska zadba o to, by realizując swoje zapowiedzi o zwolnieniu 10,5 tys. pracowników, Magna nie faworyzowała fabryk w Niemczech. - Myślę, że Bruksela nie powinna akceptować, jakichkolwiek politycznych układów, na mocy których wysokość pomoc publicznej dla Magny powiązana byłaby z liczbą utrzymywanych etatów w poszczególnych krajach - stwierdził w rozmowie z BBC Radio 4. Już w ubiegłym tygodniu podobne oczekiwania pod adresem Komisji Europejskiej wyraził rząd Belgii, troszcząc się o fabrykę zlokalizowaną w Antwerpii.
Źródło: Frankfurter Allgemeine