Google otrzymało ok. 135 tys. wniosków o usunięcie blisko pół miliona linków z wyników wyszukiwania - poinformował wiceprezes firmy David Drummond, uczestnik warszawskiej debaty na temat prawa do bycia zapomnianym.
13 maja Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że Google musi usuwać z wyników wyszukiwania linki dotyczące danych osobowych osób prywatnych, jeśli zechcą tego sami zainteresowani, a dotyczące ich informacje są "nieistotne lub nieaktualne".
Drummond krytycznie ocenił wyrok. - Nie podobał nam się ten wyrok - przyznał. Jak zaznaczył, wśród wniosków, jakie trafiły do firmy, są proste sprawy, jak np. prośby o usunięcie linków związanych z wypadkami czy informacjami o chorobie. Dodał, że są także bardziej skomplikowane przypadki, jak prośby o usunięcie informacji dotyczących skazanego wyrokiem sądu pedofila czy wnioski osób, które znajdują się obecnie w więzieniu, a nie chciałyby, aby informacje o wyroku pojawiały się w wynikach wyszukiwania. W Warszawskim spotkaniu Rady Google'a wzięła udział część jej członków: wiceprezes i główny radca prawny Google, David Drummond, założyciel internetowej encyklopedii Wikipedia Jimmy Wales, redaktor naczelna dziennika "Le Monde" Sylvie Kauffmann, prawniczka, była członkini Zespołu Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów Lidia Kołucka-Żuk, profesor prawa na Uniwersytecie Leuven Peggy Valcke, profesor filozofii i etyki informacji na Uniwersytecie w Oksfordzie Luciano Floridi. Drummond zapowiedział, że na początku 2015 roku zostanie opublikowany raport z zaleceniami, jakie wypracuje Rada.
Operacja plastyczna i kłopoty biznesmena
Zdaniem uczestników debaty decyzje o usuwaniu linków powinny przede wszystkim uwzględnić to, czy dana informacja odnosi się do sfery prywatnej danej osoby, czy do sfery publicznej. - Jeśli jakiś prezes firmy zrobi sobie operację plastyczną, to jest to informacja dotycząca jego sfery prywatnej i powinna być usunięta, ale jeśli on chodzi w ubraniu zrobionym ze skóry jakiegoś chronionego zwierzęcia, to jest to już sfera publiczna - mówiła socjolożka, prorektor UW ds. rozwoju i polityki finansowej Anna Giza-Poleszczuk. Zwróciła uwagę na to, że każdy człowiek jest zarówno osobą publiczną, jak i prywatną i nie należy tych pojęć sobie przeciwstawiać. Z kolei prawniczka z Konfederacji Lewiatan Magdalena Piech mówiła, że przy usuwaniu linków należy zwracać uwagę na ich kontekst. - Jeśli np. jakiś biznesmen z miejscowości A będzie miał kłopoty, które rozwiąże, a potem poprosi o usunięcie wyników wyszukiwania odnoszących się do tych informacji, to należy także pamiętać, że informacje o tych kłopotach można będzie znaleźć również, szukając informacji o np. najbogatszych osobach mieszkających w miejscowości A - mówiła prawniczka.
Przełomowy wyrok
Wyrok unijnego Trybunału dotyczy 28 krajów Unii Europejskiej, a także Islandii, Norwegii, Liechtensteinu i Szwajcarii. Po wyroku Google powołał Radę Ekspertów, która ma opracować zasady dotyczące usuwania linków z wyszukiwarki. Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE zapadło w sprawie skargi, jaką w hiszpańskiej agencji ochrony danych AEPD złożył w 2010 r. przeciwko Google obywatel Hiszpanii. Narzekał on, że w wynikach wyszukiwania po wpisaniu jego imienia i nazwiska Google odsyłał do artykułów prasowych sprzed 16 lat, które dotyczyły licytacji jego nieruchomości za długi. Hiszpan argumentował, że dług spłacił i nie chce, by jego nazwisko było wciąż łączone z tamtą sprawą. Trybunał przychylił się do jego stanowiska. Wcześniej Google broniło się przed wymazywaniem wyników, określając to jako cenzurę. Twierdziło, że nie kontroluje danych, a jedynie udostępnia szukającym informacje, które i tak są dostępne w internecie. Po orzeczeniu Trybunału Google stworzył internetowy formularz do zgłaszania wniosków o usunięcie wybranych wyników wyszukiwania. Osoby, które chcą złożyć wniosek o usunięcie wybranych wyników wyszukiwania, proszone są o podanie linku lub linków, które chcą usunąć z listy wyszukiwania. Następnie muszą podać swoje imię i nazwisko, adres e-mail i przesłać kopię dokumentu ze zdjęciem, a także wyjaśnić, jaki związek podane strony mają z nimi i dlaczego ich zdaniem mieszczą się w kryteriach podanych przez unijny trybunał.
Autor: rf//km / Źródło: PAP