Środowe notowania na warszawskim parkiecie przerosły oczekiwania inwestorów. O ponad 4,5 proc. wzrosły dwa najważniejsze indeksy. Krajowi inwestorzy zarobili 25 mld zł. Analitycy ostrzegają jednak, że taka sytuacja może nie potrwać długo
Rewanż wzięły sobie zwłaszcza fundusze inwestycyjne. Wszystko wskazuje, że to właśnie one dokupywały w środę akcje spółek, których ceny są teraz dużo bardziej atrakcyjne.
Na dodatek wbrew obawom części ekonomistów Polacy nie rzucili się masowo do umarzania jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. - Przewaga kupujących była miażdżąca i ci, którzy grali dzisiaj spekulacyjnie, zostali zmuszeni do odwrotu - zauważa w "Rzeczpospolitej" Marcin Rupiński z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
Według rozmówców "Gazety Wyborczej" wśród kupujących przeważali w środę spekulanci z zagranicy, ale nie tylko. - Akcje większych spółek kupują krajowe fundusze inwestycyjne, które korzystają z ostatniej przeceny - relacjonował agencji Reuters Adam Gawlik z PZU Asset Management. Niektórzy rozmówcy przyznają, że do funduszy po kilkutygodniowej przerwie znów płyną pieniądze Polaków. Od 2004 r. oszczędzający powierzyli im ok. 100 mld zł, co wywindowało kursy spółek nawet o kilkaset procent.
W poniedziałek i wtorek na warszawskiej giełdzie realizowano zlecenia spanikowanych klientów krajowych funduszy inwestycyjnych składane pod koniec ubiegłego tygodnia. Tę falę umorzeń jednostek funduszy mamy już za sobą - mówi "Gazecie Wyborczej" Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Banku.
Największy wzrost przypadł na koniec środowej sesji. To zasługa bardzo dobrego otwarcia giełd amerykańskich. Dow Jones zyskał w pierwszych minutach ponad 100 pkt (0,8 proc.), Nasdaq zaś poszedł w górę o ponad 1 proc.
Co czeka krajowych inwestorów? Zdania analityków są podzielone. - Wydaje się, że korekta osiągnęła już swój dołek - czytamy w najnowszym raporcie specjalistów z biura maklerskiego UniCredit CA IB Securities. Argumentują, że wyceny polskich spółek wróciły do racjonalnych poziomów, a zyski firm będą dalej rosły.
Nieco mniejszym optymistą jest Adamiec z Noble Banku. Spodziewa się on, że skończyła się dopiero pierwsza, najbardziej gwałtowna fala spadkowa. Przed nami jeszcze jedna. - Na parkiety nie wracają jeszcze inwestorzy, którzy kupują akcje na długi czas, co najmniej pół roku - mówi Adamiec. - Ponadto jedna decyzja Fed to jeszcze za mało, aby zapomnieć o amerykańskiej zapaści. Musi pojawić się kilka informacji, które potwierdzą, że kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA już minął - dodaje.
Nie brakuje także pesymistycznych głosów analityków. - W dalszym ciągu gramy według schematu światowego i tu nic się nie zmieni. Kluczowy jest zasięg korekcyjny wzrostów, choć kolejne spadki znowu przyjdą, bo problemy, które są na rynku amerykańskim, odbiją się w następnych kwartałach na wynikach spółek - powiedział agencji Reuters makler Millennium DM Tomasz Nowak.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24