Rosyjski koncern Gazprom poinformował, że będzie kontynuował rozmowy z Ukrainą, mimo wcześniejszych informacji, że negocjacje zostały zerwane. Chodzi o zapowiedź ograniczenia dostaw surowca, jeśli Kijów nie spłaci 1,3 miliarda dolarów długu za poprzednie dostawy.
Przedstawiciel Gazpromu oświadczył, że w poniedziałek, kiedy do Moskwy przyjedzie minister ds. energetyki rozpocznie się nowa runda negocjacji. Zapowiedzi o kontynuowaniu negocjacji są dodatkowo zaskakujące, gdyż w środę stanęły one w martwym punkcie. Rosjanie sztywno stawiali warunki zwrotu długu do pierwszego listopada, a rząd Ukraiński kategorycznie twierdził, że nie jest w stanie go spłacić w terminie. Jak twierdził prezydent Juszczenko, Naftogazu (Ukraińskiego dystrybutora gazu) nie stać na razie na spłatę całości zadłużenia.
Ukraińskie władze twierdzą, że naciski rosyjskiego monopolisty mają podtekst polityczny. Pierwsze ostrzeżenie Gazprom wysłał przed wyborami parlamentarnymi. Taki ruch został uznany za próbę wpłynięcia na rząd, żeby ten wybrał bardziej prorosyjski kierunek.
Ograniczenie lub wstrzymanie dostaw zagraża Unii Europejskiej, gdyż przez terytorium Ukrainy przebiega gazociąg do państw Europy Zachodniej. Wstrzymanie dostaw mogło by wywołać kryzys podobny do tego na początku 2006 roku kiedy to Gazprom odciął dostawy gazu na Ukrainę i tym samym do kilku państw Europy.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24