Po wczorajszej fatalnej sesji, warszawska giełda dziś znów dołowała, ale już nie tak spektakularnie. Ok. 9.30 indeks WIG20 był już ponad 2 proc. pod kreską. Do popołudnia sytuacja poprawiła się i o ok. 16 WIG20 tracił tylko 1,2 procenta. Po porannych wzrostach również europejskie rynki spadły pod kreskę. Słabnący złoty wywołał też interwencję NBP, co pozwoliło ustabilizować kurs polskiej waluty.
Wczoraj rynki zanotowały jedno z silniejszych tąpnięć w ostatniej dekadzie. Nasz WIG20 stracił aż 7,26 proc., mocno spadały też indeksy za oceanem. Nastroje inwestorów psują przede wszystkim obawy o wejście globalnej gospodarki w recesję.
Dziś na otwarciu nasza giełda znów była na minusie. Indeks WIG20 spadł o 0,31 proc., a potem pogłębił stratę do ponad 2 proc. W ten sposób znalazł się najniżej od czerwca 2009 r. Co ciekawe, na innych giełdach europejskich indeksy rosły. Londyński FTSE 100 wzrósł na otwarciu o 1,03 proc., paryski CAC 40 o 1,35 proc., a indeks giełdy we Frankfurcie - DAX zyskał 1,10 proc.
Wahania rynków
Po południu WIG 20 nadal był na minusie, choć mniejszym niż w południe. Po porannym wzroście europejskie giełdy również opadły poniżej kreski. Około godz. 16 WIG20 tracił około 1,2 procenta, niemiecki DAX tracił jeden procent, a francuski CAC40 spadał o 0,8 procenta.
Nastrojów na warszawskim parkiecie nie poprawiły nawet bardzo dobre dane dotyczące sprzedaży detalicznej. GUS poinformował, że w sierpniu wzrosła ona w ujęciu rocznym o 11,3 proc. Tymczasem rynek obstawiał wzrost o 9,2 proc. - To kolejne dobre dane po informacjach o produkcji przemysłowej. Niemniej nie muszą przełożyć się na sytuację wokół złotego, gdzie liczą się głównie globalne nastroje - wskazał analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Stały złoty
Dane nie wpłynęły na sytuację na rynku walutowym, gdzie złoty nadal pozostawał słaby m.in. euro, dolara i franka. Dopiero po południu złoty zaczął się umacniać. Jak twierdzą dilerzy bankowi, na rynku obecny jest Bank Gospodarstwa Krajowego, który sprzedaje euro i dolary za złote.
O interwencji na rynku walutowym poinformował też NBP. - W godzinach popołudniowych NBP dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych za złote - podał bank centralny w komunikacie. W efekcie około godziny 16 za euro płacono "tylko" 4,42 zł, za dolara 3,27 zł, a za franka 3,62 zł. Wcześniej około godziny 13 za euro trzeba było zapłacić 4,50 zł, za dolara 3,35 zł, a za franka szwajcarskiego 3,69 zł.
W czwartek prezes NBP Marek Belka przyznał, że kurs złotego oddala się do zdrowych fundamentów gospodarki, a jego osłabienie wpływa niekorzystnie na ceny, utrudniając bankowi centralnemu kontrolę inflacji oraz osłabia potencjał wzrostowy PKB. - Znaczna zmienność kursu złotego zmniejsza zdolność prognostyczną i zwiększa niepewność podmiotów gospodarczych dotyczących przyszłości, przekłada się na zmniejszenie ich skłonności do inwestowania, co osłabia w rezultacie potencjał wzrostowy gospodarki - powiedział Belka w rozmowie z portalem obserwatorfinansowy.pl, którego właścicielem jest NBP.
Źródło: tvn24.pl, PAP