Doradca prezydenta Rosji Władimira Putina ds. gospodarczych Andriej Biełousow podkreślił w sobotę, że UE powinna rozważyć interesy europejskich firm działających w Rosji. - Działają tutaj, pracują na europejskich rynkach i wożą walizki pełne gotówki do Europy - zaznaczył. Z kolei minister gospodarki Aleksiej Ulukajew uważa, że UE powstrzyma się od nałożenia kolejnych sankcji.
- Jestem szczerze przekonany, że nie dojdzie do przyjęcia tych sankcji - powiedział Ulukajew dziennikarzom w trakcie Międzynarodowego Forum Gospodarczego w Petersburgu. Ocenił też, że takie represje byłyby sprzeczne z regułami WTO.
Także podczas Forum doradca Władimira Putina ds. gospodarczych Andriej Biełousow podkreślił, że Unia Europejska powinna rozważyć interesy europejskich firm działających w Rosji przy podejmowaniu decyzji o zaostrzeniu sankcji wobec Moskwy. - Są to firmy europejskie, które działają tutaj, pracują na europejskich rynkach i wożą walizki pełne gotówki do Europy - zaznaczył Biełousow. Dodał, że Rosja może podjąć działania prawne, jeśli sankcje spowodują ograniczenia w handlu zagranicznym.
Kolejny krok?
Unia Europejska ma rozważyć kolejne sankcje wobec Rosji w razie, gdyby zakłóciła ona przebieg niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie lub zdestabilizowała wschodnie regiony tego kraju.
Chodzi o tzw. sankcje trzeciej fazy (czyli gospodarcze); byłyby one kolejnym etapem po nałożeniu zakazów wizowych i zamrożeniu aktywów konkretnych osób i firm w związku z kryzysem ukraińskim.
Według dokumentu, który omówiła w piątek agencja Reutera, ewentualne restrykcje na import z Rosji mogą wahać się od najłagodniejszych - obejmujących dobra luksusowe, aż do najbardziej radykalnych - całkowitego zakazu importu z Rosji ropy i gazu. Rosja ze swej strony ostrzegła, że niezależnie od tego, czy ewentualne sankcje wymierzone będą w poszczególne sektory jej gospodarki, czy też będą kompleksowe i systemowe, opracowała stosowne działania jako odpowiedź.
Bez sukcesu?
Prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi nie udało się w tym roku przyciągnąć na Forum Ekonomiczne w Petersburgu przedstawicieli najważniejszych korporacji. Ze świata polityki na "rosyjskie Davos" przyjechali jedynie wiceprezydent Chin i premier Mongolii. Forum w Petersburgu to najważniejsze takie spotkanie w Rosji. Honory gospodarza tradycyjnie pełni głowa rosyjskiego państwa. Trwające od czwartku spotkanie kończy się w sobotę. Reuters zauważył, że Putinowi nie udało się ocieplić relacji z zagranicznymi inwestorami, którzy od rozpoczęcia agresji na Ukrainie wycofują swój kapitał z Rosji. Właśnie z tego powodu tegoroczna impreza jest znacznie skromniejsza niż w poprzednich latach. Z przyjazdu do rodzinnego miasta Putina zrezygnowało wielu zagranicznych polityków i biznesmenów. Wizytę w Petersburgu odwołali m.in. szefowie ponad 30 wielkich koncernów zagranicznych. Prezesi, zwłaszcza amerykańskich korporacji, byli naciskani przez administrację w Stanach Zjednoczonych, by nie brać udziału w rosyjskim Międzynarodowym Forum Ekonomicznym. Waszyngton chcąc pogłębić międzynarodową izolację Putina oświadczył, że obecność na tym wydarzeniu byłaby "niestosowna". W ślad za Amerykanami wycofywali się też przedstawiciele biznesu z innych części świata. Do Rosji nie pojechali m.in. szef niemieckiego giganta energetycznego E.ON, prezes włoskiego Enela, czy duńskiego Moller-Maersk. Z udziału w petersburskim wydarzeniu zrezygnował też prezes PKN Orlen Jacek Krawiec. Wcześniej z udziału w forum odmówili m.in. szefowie ConocoPhillips, Airbus, Visa, Alcoa, Siemens, Citigroup, Morgan Stanley, International Paper Company, Pepsi, Eni oraz Bain & Company. Z listy obecności w ostatniej chwili zniknął też prezes BP. Swoich reprezentantów, jednak niższego szczebla, wysłał m.in. Exxon Mobil i Goldman Sachs.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP, Reuters