Konflikt Rosja-Zachód będzie neutralny dla detalicznych cen paliw w Polsce - ocenili eksperci w rozmowie z PAP. Dodali, że wyraźne podwyżki mogą mieć miejsce tylko, gdyby doszło do blokady zakupów surowców z Rosji, ale to scenariusz mało prawdopodobny.
W środę prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret ograniczający lub zakazujący wwozu do Rosji produktów rolnych, surowców i żywności z krajów, które przyłączyły się do sankcji na Rosję w związku z konfliktem na Ukrainie. Najnowsze kroki Kremla stanowią odpowiedź na ostatnią rundę sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję za jej interwencję na Ukrainie.
Sankcje
W ubiegłym tygodniu Unia Europejska po raz pierwszy zastosowała sankcje uderzające w całe sektory rosyjskiej gospodarki, np. bankowość, technologie, sektor energetyczny, broń i sprzęt wojskowy. Restrykcje mają objąć m.in. odcięcie głównych banków rosyjskich z większościowym udziałem państwa od nowego finansowania na rynku UE, embargo na broń, zakaz eksportu niektórych przedmiotów podwójnego zastosowania dla rosyjskiego sektora obronnego oraz ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii i sprzętu potrzebnego do eksploatacji złóż ropy.
Co z rynkiem paliw?
Oprócz UE sankcje wobec Rosji za jej politykę wobec Ukrainy wprowadziły też m.in. Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Japonia i Szwajcaria.
Analitycy pytani przez PAP są zgodni, że dotąd wojna gospodarcza między krajami Zachodu a Rosją w żaden sposób nie wpłynęła na krajowy rynek paliw. - Ceny w detalu przez cały lipiec spadały i choć ten trend spadkowy powoli hamuje, to nic nie wskazuje na to, żeby ceny na stacjach miały zacząć rosnąć. Także w hurcie, na rynkach światowych, ceny ropy nadal utrzymują się na niskim poziomie - powiedział PAP Grzegorz Maziak, ekspert z e-petrol.pl.
- Można powiedzieć, że nie widać żadnego efektu tego, co dzieje się na linii Rosja-Zachód. Nie ma żadnej reakcji na wprowadzone ostatnio sankcje ani na kontynuację tego konfliktu - dodała Urszula Cieślak z BM Reflex.
Bez reakcji?
Także Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych podkreśla, że nie widać reakcji rynku na sytuację na wschodzie Europy czy na Bliskim Wschodzie. - W ostatnim czasie spadają zarówno ceny detaliczne paliw na polskich stacjach, jak i ceny hurtowe w rafineriach. I ten trend powinien się w najbliższym czasie utrzymać, ani sytuacja na Ukrainie, ani na Bliskim Wschodzie, ani w krajach arabskich nie wpłynęła na podwyższenie cen surowca do naszych rafinerii - powiedziała PAP Pupacz.
W ocenie ekspertów nałożenie sankcji gospodarczych nie przekłada się bezpośrednio na wzrosty cen ropy na giełdach światowych, natomiast oddziałuje na kurs dolara w stosunku do euro i złotego. I to właśnie kanał kursowy jest najbardziej narażonym ogniwem w łańcuchu cenotwórczym dla polskich konsumentów. "Ze względu na nałożenie sankcji gospodarczych na Rosję na wartości wobec dolara tracił złoty. Jednak to osłabienie naszej waluty nie było na tyle istotne, aby przy tych cenach za ropę miało większy wpływ na nasz rynek detaliczny. Efekt był krótkotrwały" - powiedział Maziak.
Co zrobi Fed?
Cieślak zwraca uwagę, że wahania kursu dol./zł mogą być powodowane nie tylko wojną gospodarczą, ale także czynnikami czysto ekonomicznymi. - Zobaczymy jak dalej będą rozwijać się gospodarki światowe, w tym polska. Bardzo istotne będą także dalsze działania Fed. To z pewnością będą istotniejsze bodźce dla dolara niż konflikt Rosja-Zachód - powiedziała.
W ocenie ekspertów jedynie daleko posunięta eskalacja sporu Zachodu z Rosją może spowodować wzrost światowych cen ropy, a w efekcie cen w detalu w Polsce. Wprowadzenie przez Zachód blokady na zakup rosyjskiej ropy zdaniem analityków jest mało prawdopodobne. Dodają, że sytuacja może się zmienić, jeśli dojdzie do znaczącego zaostrzenia konfliktu, przy kolejnej fali sankcji bądź przy zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę. - Wtedy państwa Zachodu mogłyby się zdecydować na nałożenie embarga na import rosyjskich surowców energetycznych, w tym ropy. To zmuszałoby Europę do poszukiwań nowych źródeł ropy, co z pewnością byłoby znacznie droższe. W skrajnej sytuacji należałoby się liczyć z podwyżkami rzędu 50 proc., a więc baryłka Brent mogłaby kosztować ok. 150 dol. - ocenił Maziak.
Jego zdaniem to jednak skrajny scenariusz, na razie bardzo mało prawdopodobny.
Ropa tanieje
W czwartek, 7 sierpnia baryłka ropy Brent w dostawach na wrzesień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie kosztowała 104,77 dol. - 23 czerwca referencyjny dla rynku europejskiego gatunek ropy Brent notowano po 115 dol./b, zaś obecnie jest to już tylko 105 dol./b, czyli mamy spadek o ponad 10 proc. Przy okazji sankcji gospodarczych wobec Rosji spekulowano już o cenie na poziomie 200 dol./b - dodała Pupacz.
Także Cieślak z BM Reflex jest zdania, że nie należy spodziewać się przerwania dostaw rosyjskiej ropy na rynki zachodnie oraz do Polski. Według niej jest mało prawdopodobne, by Europa przestała kupować surowce z Rosji. - Dostawy są niezagrożone. Większą uwagę przywiązywałbym raczej do sytuacji na Bliskim Wschodzie, ten region jest bardziej zapalny w tym momencie. Mimo wszystko spodziewam się, że ceny na rynku globalnym będą stabilne. Mamy duże zapasy ropy, przede wszystkim w USA. Popyt również jest stabilny i nie powinien rosnąć - powiedziała Cieślak.
Europa sobie poradzi
W jej ocenie, gdyby doszło do blokady handlowej między Europą a Rosją to Europa sobie poradzi. - Każdy kraj ma zapasy, więc przez trzy miesiące nie odczulibyśmy braku ropy. Jednak od początku trzeba by organizować nową sieć dostaw. Ekonomicznie byłoby to bardzo nieopłacalne, więc w tej chwili wprowadzenie w życie takiego scenariusza jest bardzo mało prawdopodobne - dodała.
Analitycy przewidują, że w kolejnych miesiącach ceny głównych gatunków paliw zachowają obecne poziomy. - Do końca wakacji nie powinno być żadnych zmian w obecnych poziomach cen na stacjach benzynowych. Nie wykluczam, że także do końca roku wahania cen będą bardzo umiarkowane - powiedziała Cieślak. Zaznaczyła, że obecne prognozy obarczone są dużym ryzykiem.
Maziak z e-petrol.pl zaznaczył, że na światowym rynku jest nadpodaż ropy. - Jeśli nie nastąpią żadne nadzwyczajne zdarzenia polityczne, to w dalszej części roku ceny ropy utrzymają obecny poziom, ze wskazaniem na lekki spadek. To nie będzie gwałtowny spadek, ale baryłka Brent może zostać wyceniana na ok. 100 dol. Wydaje się, że ważniejszym z punktu widzenia globalnych cen ropy regionem świata niż wschód Europy jest Irak i Libia. Dalszy rozwój sytuacji politycznej w tych krajach powinien mieć większe znacznie dla rynku światowego - dodał.
Maziak prognozuje, że do końca roku litr paliwa Pb95 będzie kosztował 5,20-5,70 zł. Z danych Polskiej Izby Paliw Płynnych wynika, że 6 sierpnia średnia ogólnopolska cena litra ON wynosiła 5,26 zł, Pb95 - 5,40 zł, a LPG - 2,63 zł.
Analitycy spodziewają się wzrostu cen autogazu i oleju napędowego.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24