W polskich firmach zaczyna rosnąć presja na podwyżki płac - ostrzegają eksperci. Nadchodzące wybory będą sprzyjać radykalizacji żądań, zwłaszcza gdy pracownicy na codzień widzą coraz wyższe ceny żywności. Ekonomiści ostrzegają, że może to doprowadzić gospodarkę do poważnych kłopotów.
Podwyżek wynagrodzeń domagają się już związkowcy w Orlenie, Tauronie, Jastrzębskiej Spółce Węglowej czy tyskim Fiacie. NSZZ Solidarność zawiązał sztab protestacyjny, który ma decydować o kalendarzu protestów na tle płacowym.
Presja płacowa może niedługo eksplodować - ostrzega dyrektor w banku PKO BP Ryszard Petru, którego zdaniem obecna sytuacja gospodarcza sprzyja roszczeniom płacowym pracowników.
- Przedsiębiorstwa mają dobre wyniki finansowe, podwyżek dawno nie było, są wysokie ceny, minister pracy zgłasza propozycje płacy minimalnej, 1 maja otwiera się niemiecki rynek pracy, ludzie chcą tam wyjechać - wylicza Petru przed kamerą TVN CNBC.
- To napięcie musi pęknąć. Niedługo zobaczymy wyraźne przyspieszenie wzrostu płac — stwierdza z kolei ekonomista BZ WBK Piotr Bielski na łamach "Pulsu Biznesu".
Na razie płace rosną wolniej niż ceny. W marcu wynagrodzenie w firmach wzrosło o 4 proc., a inflacja wyniosła o 0,3 punktu procentowego więcej.
Źródło: TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24