Pod presją Komisji Europejskiej i agencji ratingowych zagrożony greckim kryzysem Cypr zapowiada cięcia i oszczędności, które mają go uchronić przed ogłoszeniem upadłości. Nie mogąc finansować swego długu na rynku, rząd skorzystał z 2,5 mld euro pomocy od Rosji.
- Jesteśmy małym krajem z gospodarką o ograniczonych rozmiarach. To stanowi zaletę, możemy bowiem szybko wprowadzać zmiany, ale także i wadę, bo jesteśmy bardziej podatni na zagrożenia - przyznał minister finansów Kikis Kazamias w rozmowie z polskimi dziennikarzami.
Zaangażowanie cypryjskich banków w zadłużonej ponad miarę Grecji skłoniło wszystkie trzy światowe agencje do obniżenia ratingu tego wyspiarskiego kraju, co spowodowało ostrą podwyżkę kosztów obsługi cypryjskiego długu. W piątek 10-letnie cypryjskie obligacje przynosiły inwestorom 10,6 proc. Odcięty od rynków finansowych, Cypr musiał szukać wsparcia u zaprzyjaźnionej Rosji, która pożyczyła mu 2,5 mld euro oprocentowane zaledwie na 4,5 proc. Dla liczącego niespełna milion mieszkańców kraju, którego PKB wynosi ok. 17,5 mld euro, to znacząca kwota.
- Nie ma mowy o jakichkolwiek kosztach politycznych tej pożyczki. Jej warunki są jasne i jawne - zapewniał Kazamias. Alternatywą byłaby upadłość, albo wsparcie od Międzynarodowego Funduszu Walutowego obwarowane surowymi warunkami. Eksperci nie mają wątpliwości, że ratując Cypr, Rosja chroni także interesy działających tam licznych rosyjskich firm, które przyciągnął 10-procentowy podatek CIT.
Dlaczego Rosja?
Choć Cypr odżegnuje się od nazywania go rajem podatkowym, to właśnie swoboda prowadzenia działalności gospodarczej jest jednym z jego atutów, docenianym przez rejestrujące się tam zagraniczne przedsiębiorstwa. Sektor usług bankowych jest obok żeglugi podstawą gospodarki i konieczność korzystania z zewnętrznej pomocy naraża na szwank wizerunek Cypru jako regionalnego centrum finansowego łączącego Europę z Rosją i Bliskim Wschodem.
Źródło: PAP