Szeroko nagłośniona akcja Erica Cantony nie przyniosła spodziewanych efektów. Były piłkarz nie dał rady przekonać swoich rodaków do wycofywania swoich oszczędności z banków. "Klapa", podsumowuję akcję francuskie media.
Chociaż Cantona cieszy się dużą popularnością we Francji, jego wezwanie nie padło na podatny grunt.
Jak zauważają Francuzi, z zapowiadanej "rewolucji" wyszły nici. Jeśli nie liczyć grupki malowniczych przebierańców wycofujących oszczędności z banku Societe Generale, rodacy nie poszli za głosem Cantony.
Prasa za to skupiła się na żonie gwiazdora, wypominając jej, że wbrew temu, co głosi mąż, wzięła udział w kampanii reklamowej banku LCL. Zachęcała w niej do "wyciągnięcia więcej pieniędzy z pieniędzy".
- Sądzę, że powinno się zachowywać bardziej rozważnie, jeśli jest się piewcą społeczeństwa konsumenckiego - skomentowała wyczyny rodziny Cantonów minister ds. solidarności i spójności społecznej Roselyn Bachelot.
Cantona jednak, jak przekazali jego adwokaci, jest zadowolony z akcji. Sam wycofał z kont francuskich banków "symboliczną" sumę.
Źródło: Reuters