Komisja Europejska odrzuciła polskie propozycje dalszej dyskusji o restrukturyzacji stoczni. Minister skarbu Aleksander Grad chciał, aby do piątku unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przedstawiła na piśmie zarzuty do programów naprawczych, a także zwrócił się o powołanie niezależnego zespołu do oceny polskiej propozycji.
Jak poinformował Grad, w sprawie uzasadnienia negatywnej oceny wysłał pismo do unijnej komisarz oraz przewodniczącego KE Jose Barroso.
- To jest dla nas kluczowe, bo chcemy się do tego odnieść również w formie pisemnej i powiadomić o tym przewodniczącego Barroso - podkreślił minister.
Wysłałem pismo do KE z propozycją powołania zespołu, składającego się z pracowników KE i być może z zewnętrznych ekspertów, którzy niezależnie oceniliby ten program Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa2sfv
Grad powiedział, że również wysłał pismo do KE z propozycją powołania zespołu, składającego się "z pracowników KE i być może z zewnętrznych ekspertów, którzy niezależnie oceniliby ten program".
- Po to, aby nie dochodziło do takich sytuacji, w których możemy przypuszczać, że ktoś kierował się ewentualnie złą wolą, bądź tej dobrej woli zabrakło - tłumaczył minister.
2 x nie
Jednak rzecznik Komisji Europejskiej ds. konkurencji Jonathan Todd poinformował, że żadnego uzasadnienia nie będzie. - Komisja przedstawi na piśmie swoją decyzje, która będzie ostateczna - powiedział. Analiza planów restrukturyzacyjnych polskich stoczni będzie zawarta dopiero w ostatecznej decyzji o zatwierdzeniu bądź odrzuceniu pomocy publicznej - powiedział.
Todd negatywnie odniósł się też do propozycji powołania niezależnego zespołu do oceny polskiego planu. - To Komisja Europejska jest właśnie takim niezależnym ciałem - oświadczył.
Decyzja KE ma zapaść szybko, najprawdopodobniej już w przyszłym tygodniu.
Klamka zapadła?
We wtorek unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała, że zaproponuje Komisji Europejskiej podjęcie negatywnej decyzji w sprawie polskich stoczni. Jeśli Bruksela nie zaakceptuje planów restrukturyzacji, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a to może oznaczać ich bankructwo.
Według informacji korespondentki TVN24 z Brukseli Ingi Rosińskiej, być może klamka już zapadła. Nieformalnie negatywną decyzję ws. polskiego planu restrukturyzacyjnego stoczni miał podjąć sam przewodniczący KE, Jose Manuel Barroso.
Ratunek dla Gdańskiej?
Komisja Europejska oczekuje od polskiego rządu przesłania osobnego planu restrukturyzacji dla stoczni w Gdańsku, który miałby zapewnić jej przetrwanie - podały w środę źródła w KE. Według tych źródeł, unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes próbowała przekonać do tego ministra skarbu Aleksandra Grada na spotkaniu w Brukseli we wtorek wieczorem.
KE stoi na stanowisku, iż stocznia w Gdańsku ma szanse na przetrwanie, bo jest zakładem relatywnie małym, już sprywatyzowanym i otrzymała mniejszą pomoc publiczną, niż stocznie w Gdyni i Szczecinie.
Dobrowolne bankructwo?
Komisja Europejska proponuje mniej bolesne rozwiązanie dla polskich stoczni niż upadłość – dowiedziało się z kolei nieoficjalnie w Brukseli radio RMF FM. Byłaby to forma dobrowolnego bankructwa, które stocznie mogłyby ogłosić, zanim zapadłaby negatywna decyzja Brukseli. Wtedy zakłady nie musiałyby zwracać miliardowej pomocy publicznej i łatwiej byłoby postawić je na nogi. Dla trzech stoczni ta pomoc to około 5-7 miliardów złotych.
- To by miało oznaczać, że stocznie miałyby dobrowolnie upaść i niezgodnie z prawem wyprowadzić majątek. Prawnicy resortu prawdopodobnie przeanalizują ten pomysł, ale obawiam się, że nie trzyma się on żadnych parametrów prawnych - powiedział na konferencji minister Grad.
Niech premier ratuje!
Opozycja w środę rano zażądała od rządu natychmiastowej informacji na temat tego, czy Aleksander Grad ma jakiś plan awaryjny po tym, jak Bruksela odrzuciła jego plan.
- Minister Grad, jak go widziałem w mediach, jest blady ze strachu i sparaliżowany - mówił Przemysław Gosiewski i pytał gdzie jest premier, gdy stocznie toną. - Powinien przerwać ten urlop i przyjechać do Warszawy, by móc wypełniać swoje obowiązki.
Zdaniem szefa Sojuszu Grzegorza Napieralskiego, potrzebne jest zaangażowanie wszystkich polityków w lobbowanie w Brukseli. Nie wykluczył, że należałoby zwołać nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji skarbu i zaprosić na tę komisję polskich eurodeputowanych z różnych partii.
Prezydent wciąż trzyma kciuki
Z kolei prezydent Lech Kaczyński ma nadzieję, że jego wysiłki w sprawie stoczni nie poszły na marne. - Z trudem mi przechodzą przez usta słowa, że dwa miesiące temu wręcz wyprosiłem pana przewodniczącego Barosso, żeby przedłużyć jeszcze o chwilę termin. Jeżeli raport nie zostanie przyjęty, no to będzie źle. Oby nie było. Trzymam kciuki - powiedział Lech Kaczyński dziennikarzom.
Źródło: TVN24, TVN CNBC Biznes, RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24