Hutniczy gigant ArcelorMittal obawia się, że może utracić kontrolę nad wielkimi zakładami w Krzywym Rogu. Prokuratura zarzuca korporacji, że nie wywiązuje się z umowy z ukraińskim rządem. ArcelorMittal odrzuca te oskarżenia, a w tle czai się wielka polityka.
Krzywy Róg trafił w ręce firmy w 2005 r. Częścią transakcji było zobowiązanie hinduskiego ArcelorMittal do dokonania szeregu inwestycji w branży hutniczej i w samych wartych wtedy blisko 5 mld dolarów zakładach.
Inwestor z zobowiązań nie wywiązał się w pełni, zrzucając winę na kryzys finansowy lat 2008-2009. Na swoją obronę przypomina jednak, że osiągnął porozumienie z ukraińskim skarbem, co do odłożenia inwestycji na czasy lepsze koniunktury.
Polityczne związki
Mimo to prokuratura zdecydowała się pozbawić ArcelorMittal kontroli nad hutą. Wielu komentatorów zauważa jednak związek prokuratorskiej gorliwości ze zmianą władzy w Kijowie.
Gdy Hindusi przejmowali kontrolę nad Krzywym Rogiem, w Kijowie rządzili Pomarańczowi, za których czasów sąd odebrał hutę oligarchom. Ci wcześniej przejęli Krzywy Róg za zaledwie 800 mln dolarów.
Janukowycz zapewnia
Szef huty, Rinat Starkow, ostrzega, że zamieszanie wokół Krzywego Rogu może wpłynąć negatywnie na nastroje zagranicznych inwestorów na Ukrainie. - Jeśli największa kompania hutnicza zostanie wyrzucona, chciałbym widzieć, jaki głupiec ją kupi - mówił Starkow.
Prezydent Wiktor Janukowycz zapewnia jednak, że żadna drastyczna akcja wobec ArcelorMittal nie będzie miała miejsca. - Nie będzie kwestii zerwania umowy prywatyzacyjnej w tej fabryce - mówił Ukrainiec podczas wizyty w Paryżu.
Decyzja sądu we wtorek 12 października.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24