Dramatyczna sytuacja na rynku biopaliw - zamiast boomu panuje stagnacja. Firmy, które zainwestowały już ponad 300 mln złotych w ten sektor, czekają na nowe przepisy - pisze "Rzeczpospolita". Zobowiążą one koncerny naftowe do dystrybucji ekologicznych paliw.
Zgodnie z założeniami ustępującego rządu, biopaliwa musiałyby stanowić przynajmniej 3,45 proc. wartości sprzedawanych przez koncerny ropy i benzyny. Koncernom jednak zapisy takie są nie na rękę. Branża więc już przystąpiła do obrony. Jak dowiedziała się „Rz”, Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wysłała do resortów: finansów, gospodarki i rolnictwa, pismo, w którym wykazuje, że nie zdoła dostosować się do limitów wyznaczonych przez rząd. W liście POPiHN stawia 28 pytań - muszą one być wyjaśnione, zanim przepisy wejdą w życie.
Brak infrastruktury i niejasne przepisy Jedną z podnoszonych przez branżę kwestii jest brak odpowiedniej infrastruktury. – Nie wszystkie bazy zostały przystosowane do komponowania takich paliw, brakuje także zbiorników na biokomponenty i nowe paliwo. Takie paliwo, dla zachęty, powinno być atrakcyjne cenowo, ale koszty produkcji i dystrybucji nie pozwalają na znaczące obniżenie ceny detalicznej – przekonuje, w rozmowie z "Rz", dyrektor generalny POPiHN Jacek Wróblewski.
Ponadto, firmy do tej pory nie wiedzą, w jaki sposób rozliczany będzie cel 3,45 proc. Z rządowego rozporządzenia wynika, że owo 3,45 proc. ma być odsetkiem od pełni wartości opałowej. Nie wskazuje jednak jak tę wartość przeliczyć na objętość paliwa. Wątpliwości dotyczą też naliczania kar, zakupu surowca od rolników, wymagań jakościowych.
Koncerny nie zdążą Spośród wielu pytań i uwag wynika jedno – biokomponenty nie będą zapewne stosowane od początku przyszłego roku, czytam w dzienniku. Koncerny naftowe nie będą w stanie wykonać zaleceń. Jednak nie wynika to tylko z ich złej woli. Winę przynajmniej częściowo ponosi złe prawo. Pojawił się pomysł na zmniejszenie założonego limitu 3,45 proc., w celu umożliwienia dostosowania się koncernom do nowych przepisów. Przeciwni są jednak producenci biokomponentów. – Władze powinny rozwiać wątpliwości przedsiębiorców, ale nie obniżać obowiązkowego celu stosowania biopaliw – apeluje dyrektor finansowy Elstar Oils Aleksander Rysiewicz. Jego firma ma instalację do wytwarzania estrów z rzepaku, ale nie produkuje w niej biopaliwa.
Interes jednak nie taki złoty? Choć tym, którzy nie dostosują się do nowych przepisów grożą kary, Elstar Oils do tej pory nie zawarł kontraktów na dostawy estrów. I nie jest on wyjątkiem na tym rynku. – Czujemy opór firm paliwowych – mówi Rysiewicz. A jeszcze dwa lata temu produkcja biokomponentów wydawała się złotym interesem. O konieczności ich stosowania mówią unijne przepisy proekologiczne. Producenci byli przekonani, że rynek zbytu jest zapewniony. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Rzepak, główny składnik biodiesla, zaczął gwałtownie drożeć. Zmniejszyła się tym samym atrakcyjność cenową ekologicznego paliwa. Sytuacji nie zmieniły nawet gwałtownie rosnące notowania ropy. Ponadto w styczniu obniżone zostały atrakcyjne ulgi w akcyzie na biopaliwa. Ministerstwo Finansów powołuje się tutaj na przepisy unijne.
Chętnych do wytwarzania ekologicznego paliwa jest coraz mniej. Jeszcze dwa lata temu zapowiadano 1 miliard złotych inwestycji w produkcję biodiesla. Do dziś zainwestowano jedną trzecią tych środków.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24