Kryzys uderza w najbiedniejszych, zamożni na nim zarabiają - tę starą prawdę potwierdziły najnowsze dane GUS. Według nich, płace w branżach, gdzie zarabia się nawet dwukrotność średniej krajowej, w ciągu ostatnich 11 miesięcy rosły, podczas gdy wzrost poborów zarabiających najmniej był niższy niż inflacja, co tym samym oznacza, że osoby te zbiedniały - wylicza "Dziennik Gazeta Prawna".
Najszybciej rosły wynagrodzenia pracujących w górnictwie, rafineriach i koksowniach. Średnie miesięczne uposażenie górników było wyższe o 555 zł niż przed rokiem i wynosiło 5892 zł. Zatrudnieni w rafineriach dostali o 620 zł więcej (prawie 7 tys. miesięcznie).
Tegoroczne podwyżki górników wzmocniły wysokie zyski kopalń - zauważa Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP. Choć jak podkreśla: - To jest branża, w której pensje zwykle nie są związane z wynikami kopalń, lecz z siłą związków zawodowych, które wymuszają podwyżki.
Najbiedniej w odzieżówce i w handlu
Najgorzej zaś w mijającym roku było w branży odzieżowej, gdzie pracownicy zarabiali średnio 1912 zł - zaledwie 82 zł więcej niż w ubiegłym roku. Również w handlu pensje wzrosły tylko o 102 zł i wyniosły 2556 zł miesięcznie. Oznacza to wzrost o 4,1 proc. wówczas gdy inflacja po ostatnich 11 miesiącach wyniosła 4,2 proc. Kasjerzy i sprzedawcy po prostu zbiednieli - ocenia gazeta.
Nie lepiej było w przemyśle drzewnym (wzrost o 3,2 proc.) i w budowlance, gdzie zarobki wzrosły najmniej (o 2,4 proc., czyli 1,8 proc. poniżej poziomu inflacji). - Słabnie kondycja branży (budowlanej - red.), bo drożeją materiały i narastają zatory płatnicze między firmami - ocenia dla "DGP" wiceprezes Związku Pracodawców Budownictwa Edward Szwarc.
Rośnie dystans
- Dystans między zamożnymi a biednymi zawodami zwiększa się, co pogłębia rozwarstwienie w społeczeństwie - podsumowuje w rozmowie z "DGP" socjolog z PAN, prof. Henryk Domański.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24