W Turynie ważą się losy fabryki Fiata w Tychach, której produkcja może zostać ostro uszczuplona, jeśli jej część zostanie przeniesiona do Włoch. Tymczasem, jak donosi "Rzeczpospolita", zakładowa "solidarność" domaga się podwyżek powołując się na dobrą kondycję fabryki.
Średnia płaca w Fiat Auto Poland wynosi dzisiaj 4,6 tys. zł. Związkowcy z "Solidarności" chcą by była o 650 zł wyższa, dlatego w środę zorganizowali cztery półgodzinne wiece. Na czwartek szykuje następne. – Będziemy protestować jak pod murami Jerycha, póki nasz pracodawca nie skruszeje – twierdzi szefowa "S" Wanda Stróżyk. Podkreśla, że Fiat wygrał na kryzysie i ma gigantyczne zyski. – A my w ubiegłym roku nie dostaliśmy nic poza jednorazową nagrodą – dodaje. Dyrekcja zakładu na razie zaoferowała jednorazową wypłatę 2800 zł oraz podwyższenie wszystkich płac o ok. 100 zł.
Po co to wszystko?
Pozostałe związki działające w Tychach odcinają się od protestu. – Ludzie lubią igrzyska, zwłaszcza gdy im się wiele obiecuje. Też chciałbym takiej podwyżki, tylko kto nam tyle da – pyta przewodniczący NSZZ Pracowników FAP Stanisław Młynarczyk. Powściągliwy jest również "Sierpień '80". Jego przedstawiciele uważają nawet protest za szkodliwy, zwłaszcza, że władze w Turynie zastanawiają się właśnie nad przeniesieniem produkcji swojego flagowego obecnie modelu - pandy, do Włoch. – W sprawie nowej pandy nie podjęto jeszcze ostatecznych decyzji. Dziwię się, że „Solidarność” tak bardzo idzie na rękę zarządowi w Turynie – twierdzi szef "Sierpnia" Franciszek Gierot.
Roszczeniową wstrzemięźliwość zalecają również eksperci. – Polscy związkowcy lubią protestować, zamiast poszukiwać rozwiązań korzystnych dla obu stron – uważa dr Kazimierz Sedlak z firmy doradczej Sedlak & Sedlak. – Przy takiej średniej związki działają zbyt ryzykownie. Połączywszy premię z podwyżką, firma oferuje im o 7,4 proc. wyższą płacę roczną. Jak na stan światowej gospodarki jest to bardzo przyzwoita suma.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24