Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych ma ponad miliard zł, by wypłacić zatrudnionym w stoczniach zaległe wynagrodzenia, gdyby doszło do ogłoszenia upadłości.
– Z reguły jest tak, że ogłoszenie upadłości bardzo szybko odbija się na regularności wypłat pensji załogom padających firm. Nie zawsze jest to wyrachowane działanie pracodawcy. Po prostu wierzyciele chcą szybko odzyskać swoje pieniądze i w efekcie brakuje ich na wypłaty – mówi Danuta Świś, kierownik biura Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w Gdańsku.
Ponad miliard złotych
Biura funduszu w Gdyni czy Szczecinie nie powinny mieć kłopotów z wypłatą ewentualnych zaległości znacznej liczbie osób uprawnionych do świadczeń. Już kilka lat temu na ich terenie dochodziło do dużych upadłości. Na kontach FGŚP jest ponad miliard złotych składek pracodawców na świadczenia dla zatrudnionych w upadających firmach.
Już na Boże Narodzenie
– Monitorujemy na bieżąco sytuację i przygotowujemy się na każdą ewentualność. Nie ma zagrożenia, że zabraknie pieniędzy. Dziś fundusz ma wystarczająco dużo środków, by w całości i szybko zrealizować wypłaty. Gdy tylko będziemy mieli konkretne informacje, wystąpimy do Biura Krajowego o przekazanie potrzebnej sumy – mówi Henryka Kossakowska, kierownik biura FGŚP w Szczecinie.
Sprawna wypłata będzie ważna, bo według oceny pracowników FGŚP, jeśli do ogłoszenia upadłości dojdzie szybko, to wypłaty trzeba będzie realizować w okresie świąt Bożego Narodzenia.
"Ofert pracy jest dużo"
Stocznie w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie to firmy duże, zatrudniające po kilka tysięcy osób. Ich zwolnienie zachwieje lokalnym rynkiem pracy. Duża część może szukać zatrudnienia i świadczeń w urzędach pracy. W wojewódzkich urzędach pracy w Gdańsku i Szczecinie przygotowywane są projekty pomocy dla stoczniowców.
– Mamy trzecie miejsce w kraju pod względem najniższego bezrobocia. Ofert pracy jest dużo. Wykwalifikowani pracownicy stoczni są poszukiwani zarówno w kraju, jak i za granicą. Jestem umiarkowaną optymistką, że w razie potrzeby z naszą pomocą znajdą oni ponowne zatrudnienie – mówi Izabela Truss, kierownik PUP w Gdyni.
To kraj straci, a nie stocznie
W ocenie premiera Donalda Tuska to nie stocznie, stoczniowcy czy związki zawodowe stracą, gdy zostanie ogłoszona upadłość stoczni, ale skarb państwa. - Twardo negocjujemy, walczymy do upadłego w Komisji Europejskiej nie dlatego, że tylko interes stoczni tego wymaga - zapewnił w piątek premier.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24