- Jest poważne ryzyko, że reakcja na to, co robi Putin jest zbyt słaba. Będzie to oznaczać de facto uznanie doktryny Putina - powiedział w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" w TVN24 prof. Leszek Balcerowicz.
Unia Europejska rozszerzyła w poniedziałek listę osób i firm objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie. Władze obwodów donieckiego i ługańskiego, gdzie separatyści przeprowadzili referenda, zapowiedziały, że nie odbędą się tam wybory prezydenckie 25 maja.
Mocniejsza reakcja
Według prof. Balcerowicza "to, co Rosja robi Ukrainie, to jest problem geopolityczny". - Putinowska Rosja dokonuje agresji na ciągle demokratyczną Ukrainę. Agresja była widoczna w przypadku Krymu i jest widoczna teraz. Jest tam niezwykle kłamliwa agresja propagandowa. Niewyobrażalna nawet w porównaniu z sowieckimi czasami - ocenił Balcerowicz.
Jego zdaniem "Zachód nie może uniknąć ryzyka". - Jest poważne ryzyko, że reakcja na to, co robi Putin jest zbyt słaba. Będzie to oznaczać de facto uznanie doktryny Putina: prawa do interwencji tam, gdzie on uzna, że interesy Rosjan są narażone. Jeżeli reakcja Zachodu będzie taka jak do tej pory, to można liczyć się z tym, że będzie w świecie nasilenie się zbrojeń - powiedział Leszek Balcerowicz.
- Gdyby nie ta inwazja Rosji, to nie uważam, że problemy Ukrainy są nierozwiązywalne. W tej sytuacji bardzo trudne jest reformować kraj, którego część jest przedmiotem agresji. Często mówi się, że na Ukrainie jest tyle problemów, że nie da się ich rozwiązać. W Polsce było więcej problemów w 1989 roku. Problemy są okazją do poprawy - dodał. - Zachód także we własnym interesie powinien reagować mocniej - zaznaczył Balcerowicz. I dodał: - Jeżeli Polska ma wyciągnąć właściwe wnioski z tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, to takie, że należy poprzez reformy, których żadna partia nie proponuje umacniać wzrost gospodarczy.
Nie podlizywałem się górnikom
Prof. Balcerowicz odniósł się też do sytuacji w Kompanii Węglowej i spotkania premiera z górnikami. Jego zdaniem takie spotkania mają na celu zasłonięcie zaniechań "obecnego rządu". - Mamy do czynienia z Kompanią Węglową, która jest pod kontrolą polityków, czyli państwowa. Tam narastają straty, bo zarządza się gorzej niż prywatnym. Zamiast uznać błędy poprzez zaniechanie, to oto mamy usypiające frazesy, że Polska na węglu stoi - powiedział profesor.
- Gdy w 1997 roku byłem kandydatem do Sejmu nigdy się nie podlizywałem górnikom i wygrałem tam. Jest wiele osób na Śląsku, które rozumieją, że Śląsk nie stoi na węglu i nie powinien w dalszym ciągu stać na węglu - ocenił. Jego zdaniem wyjściem jest rozpoczęcie restrukturyzacji i otwarcie na prywatnych inwestorów. W przeciwnym razie państwo będzie musiało dokładać "do coraz bardziej deficytowego górnictwa".
Autor: mn/klim/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24