Unia Europejska i USA dyskutują o umowie o wolnym handlu. Sprawa ciągnie się jednak od kilku lat, bo obie strony wciąż nie mogły się porozumieć co do istotnych szczegółów. Wszystko wskazuje, że tę umowę w końcu podpiszą, bo w interesie obu stron Atlantyku jest sprostanie konkurencji azjatyckiej, zwłaszcza chińskiej. W poniedziałek Bruksela przedstawiła propozycje ws. taryf celnych. Komisja Europejska przewiduje, że dzięki porozumieniu gospodarka Unii ma zyskać 119 mld euro rocznie (0,5 proc. PKB).
Dzięki umowie UE-USA ma powstać największa strefa wolnego handlu na świecie. Oficjalna nazwa tego przedsięwzięcia to Transatlantyckie Partnerstwo Handlowo-Inwestycyjne (ang. TTIP).
- Takie wydarzenie jest ogromnym impulsem dla rozwoju handlu międzynarodowego i pokazuje, że świat wychodzi już z sytuacji kryzysowej - mówił na antenie TVN 24 Biznes i Świat Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska.
Gospodarka Unii Europejskiej dzięki umowie ma zyskać prawie 120 mld euro. W przeliczeniu na jednego mieszkańca UE ma to dać 546 euro zysku. Stany Zjednoczone zyskają na porozumieniu 90 mld euro.
Likwidacja ceł oraz barier administracyjnych
Unia ma zaoferować zniesienie 96 proc. taryf importowych, zachowując ochronę taryfową tylko w przypadku niewielu "wrażliwych" produktów, takich jak wołowina, wieprzowina i drób, być może również sery. Chodzi o to, by producenci zarówno z Europy, jak i USA nie obawiali się, że ich rynki zostaną zalane towarem z drugiej strony Atlantyku i tym samym sprawią, że rodzima produkcja stanie się nieopłacalna.
- Każde znoszenie barier jest pozytywne dla gospodarki, a zniesienie barier celnych pomiędzy USA a UE jest bardzo dużym ruchem naprzód - dodaje Jędrzejak.
Eksport mięsa drobiowego ze Stanów Zjednoczonych do UE został wstrzymany 17 lat temu. Powodem były różnice dotyczące norm sanitarnych obowiązujących na starym kontynencie i w USA. Jednym z głównych celów umowy jest jednak zniesienie takich pozataryfowych barier w dostępie do rynku i wypracowanie (lub wzajemne respektowanie) wspólnych standardów, nie tylko zresztą sanitarnych.
Szansa dla polskich producentów
Analizy rynkowe, na które powołuje się Bank Gospodarstwa Żywnościowego mówią, że USA mogłyby rocznie eksportować do UE mięso drobiowe o wartości ok. 436 mln euro. UE stałaby się zatem jednym z ważniejszych rynków zbytu dla amerykańskich farmerów. To z kolei mogłoby uderzyć m.in. w polskich producentów, którzy są jednym z czołowych eksporterów drobiu w UE. Właśnie dlatego potrzebne są kwoty, które ustalą maksymalną ilość towaru, która będzie mogła się znaleźć na rynku.
Kurczaki to tylko przykład - w związku z tym, że umowa będzie dotyczyła wszystkich sektorów, podobnych zastrzeżeń może być znacznie więcej. Jednak z założenia zdecydowana większość sektorów ma być zupełnie otwarta. Na porozumieniu skorzystać mogą m.in. polscy producenci jabłek (są naszym hitem eksportowym), bo w tej chwili sprzedaż ich do USA jest niemożliwa.
Według wyliczeń przekazywanych przez KE dzięki umowie o 40 proc. ma się np. zwiększyć eksport przemysłu samochodowego. To też szansa dla polskich producentów, którzy dostarczają wiele podzespołów m.in. do niemieckich fabryk.
26 marca do Brukseli przyjeżdża prezydent Barack Obama, który weźmie udział w unijno-amerykańskim szczycie. Ogłoszenie na nim wspólnej listy barier, które obie strony godzą się znieść, byłoby pierwszym widocznym sukcesem rozmów na temat transatlantyckiego porozumienia handlowego.
Porozumienie w 2016 roku
Negocjacje, które początkowo miały się zakończyć jeszcze w obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego (wybory do PE odbędą się w maju) przeciągną się na 2015 rok. Nie oznacza to jednak, że już w przyszłym roku uda się podpisać porozumienie.
Po osiągnięciu zgody na poziomie politycznym i eksperckim, potrzebne będzie bowiem spisanie językiem prawniczym setek stron uzgodnień. Dlatego już teraz jako realna data podpisania umowy pojawia 2016 r.
Autor: ToL/Klim / Źródło: TVN24 BiS, PAP