Tłumy w galeriach handlowych, gigantyczne kolejki do kas i najważniejsze... kosmiczne przeceny. Mieszkańcy wysp brytyjskich i Australii już ruszyli do sklepów, by skorzystać z dobrodziejstwa poświątecznych wyprzedaży.
Kiedy Polacy powoli wstają od stołów Australijczycy biegną do galerii handlowych. Niektóre z domów towarowych w Sydney otworzyły swoje wrota już o 5 rano. Co więcej, przewidywania sprzedawców sprawdziły się - chętnych nie zabrakło. Przed częścią butików ustawiały się długie kolejki.
Okazja - czysty zysk?
Łowcy okazji mogli liczyć na duże zniżki. Największe zainteresowanie przyciągnęły odzież, akcesoria, obuwie i elektronika. Przedstawiciele Australijskiej organizacji sprzedawców detalicznych twierdzą, że ich przychody w tym roku w samej Nowej Południowej Walii przekroczą ubiegłoroczne wpływy.
Uśmiech na twarzy maluje się również handlowcom z Wielkiej Brytanii. W drugi dzień Świąt jedną z galerii handlowych w Birmingham odwiedziło około 200 tys. konsumentów. Kolejka zaczęła się tworzyć już o 6 rano. Zakupowi szaleńcy czekali na otwarcie sklepów dwie godziny.
Średniowieczna tradycja
Całe to zamieszanie to wynik tzw. Boxing Day. "Święto" obchodzone jest 26 grudnia w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Australii. Jego nazwa pochodzi od średniowiecznego zwyczaju darowania służbie lub biednym prezentów zapakowanych w pudełka.
Obecnie w niektórych z wymienionych krajów Boxing Day jest nawet dniem "wolnym od pracy" i dla wielu wiąże się nierozerwalnie ze szturmem na sklepy.
Lokomotywa rusza
W rodzimych centrach handlowych jest dużo spokojniej, chociaż właściciele sklepów zaczynają być coraz bardziej wrażliwi na poświąteczne tudzież przedsylwestrowe potrzeby klientów.
Wprawdzie oficjalnie galerie ogłoszą wyprzedaże dopiero w styczniu, jednak już 23 grudnia część sklepów oferowała pierwsze obniżki. Taniej można już kupić odzież, bieliznę i buty.
Źródło: tvn24.pl, APTN, PAP/EPA