Turecka giełda mocno pod kreską, na wartości traci też lira. To wynik reakcji inwestorów na doniesienia o gigantycznej aferze korupcyjnej, która wstrząsa Ankarą.
Ok. godz. 10.00 główny indeks na giełdzie w Stambule był już niemal 4 proc. pod kreską. Mocno traci też lira - turecka waluta osłabiła się dziś wobec euro już o ponad 2,7 proc.
Sytuacja na rynku to wynik reakcji inwestorów na aferę korupcyjną w Turcji, która sięga samych szczytów władzy. Premier Recep Tayyip Erdogan walczy o przetrwanie, musiał wymienić 10 ministrów, a jak dziś podał "Financial Times" śledztwo ws. korupcji ma objąć fundację, którą zarządzają osoby z rodziny Erdogana. "To oczywiste, że to ja jestem prawdziwym celem" dochodzenia - powiedział w czwartek dziennikarzom Erdogan, który od wybuchu afery korupcyjnej powtarza, że cały ten skandal to owoc spisku, za którym stoi wpływowy ruch religijny Hizmet (Służba).
"Jeden z największych kryzysów"
Rozwój sytuacji w Ankarze z niepokojem obserwuje Waszyngton; nabierający impetu kryzys polityczny może stać się dla USA "bardzo poważnym problemem", ponieważ Turcja wspiera na Bliskim Wschodzie politykę Stanów Zjednoczonych - powiedział w rozmowie z "FT" amerykański specjalista od stosunków zagranicznych, który pragnął zachować anonimowość. - To jeden z największych kryzysów we współczesnej historii Turcji. W ciągu kilku dni rutynowe śledztwo w sprawie korupcji przerodziło się w walkę o władzę - wyjaśnił w rozmowie z brytyjskim dziennikiem ekspert waszyngtońskiego centrum studiów strategicznych i międzynarodowych (CSIS) Anthony Cordesman. W środę Erdogan wymienił w swoim gabinecie dziesięciu ministrów. Wcześniej do dymisji podali się ministrowie gospodarki Zafer Caglayan, spraw wewnętrznych Muammer Guler i środowiska Erdogan Bayraktar. Ich synowie zostali zatrzymani w związku z aferą korupcyjną. Syn Bayraktara był na krótko zatrzymany w ramach dochodzenia w sprawie korupcji, a po przesłuchaniu zwolniony. Natomiast synowie Caglayana oraz Gulera są wśród 24 aresztowanych, którym w sobotę formalnie postawiono zarzuty. "Bayraktar (...) nie odszedł ze stanowiska po cichu i wezwał premiera, by sam podał się do dymisji" - podaje "FT".
Lata śledztwa
Zakrojona na szeroką skalę operacja policyjna nadszarpnęła reputację premiera Erdogana i jego islamsko-konserwatywnego rządu. Akcja rozpoczęta 17 grudnia jest, jak okazało się w ostatnich dniach, kontynuacją trwającego od dwóch lat śledztwa dotyczącego łapówkarstwa, przemytu złota i korupcji - pisze dziennik. Według ekspertów to dochodzenie jest elementem walki politycznej między rządem a wpływowym duchownym tureckim, mieszkającym w USA Fetullahem Gulenem, który jest przywódcą Hizmetu. Jego ruch popierał Partię Sprawiedliwości i Rozwoju premiera od 2002 roku, ale ostatnio zerwał ten sojusz. Uważa się, że Hizmet ma istotne wpływy w policji, wywiadzie oraz sądownictwie
Autor: //bgr / Źródło: tvn24.pl; PAP