Prokuratura i policja potwierdzają doniesienia reporterów "Uwagi!" TVN ws. tzw. "afer solnej". Trzy firmy przez lata kupowały duże ilości tzw. soli wypadowej, przeznaczonej m.in. do sypania dróg i sprzedawały ją jako sól spożywczą producentom żywności. Proceder mógł trwać nawet 10 lat.
Jak mówił na dzisiejszej konferencji prasowej Andrzej Borowiak z policji w Poznaniu, funkcjonariusze CBŚ zajęli się sprawą po informacjach uzyskanych od reporterów "Uwagi!" TVN. - Od 10 lutego prowadzili działania operacyjne związane z uzyskaniem informacji na temat tego procederu. Wszystkie działanie były prowadzone bardzo szybko - powiedział.
Miesięcznie te trzy firmy kupowały w Anwilu po tysiąc ton soli i tyle samo odsprzedawały. Andrzej Borowiak, policja Poznań
3 tys. ton miesięcznie
- Miesięcznie te trzy firmy kupowały w Anwilu po tysiąc ton soli i tyle samo odsprzedawały - powiedział. Wyjaśnił, że z materiałów zabezpieczonych w siedzibach firm wynika, że pierwsze zamówienia na sól z Anwilu dokonywane były w 2002 r. - Policjanci z CBŚ w czwartek wkroczyli równocześnie do tych trzech firm. Zabezpieczyli szereg dokumentów, zatrzymano 5 osób - to właściciele firm. Postawiono im zarzuty - powiedział Borowiak.
Jak powiedział, Anwil w umowach sprzedaży zaznaczał, że sól, którą sprzedaje, nie nadaje się do spożycia. - Sól wypadowa nie różni się wyglądem i smakiem, ale ma stukrotnie większą niż sól spożywcza zawartość siarczanów - dodał. Wyjaśnił, że sól wypadkowa jest wykorzystywana do sypania dróg zimą, produkcji farb i w przemyśle garbarskim. Powstaje ona jako odpad przy produkcji chlorku wapnia.
Sprawa nie jest prosta, będziemy musieli przeprowadzić szereg specjalistycznych badań i dopiero te badania być może pozwolą nam na zmianę kwalifikacji prawnej czynu. Magdalen Mazur-Prus
Z ustaleń CBŚ wynika, że firmy trudniące się nielegalnym procederem mogły rocznie zarabiać nawet 6 mln zł. Kupowały sól wypadową po ok. 30 zł za tonę i sprzedawały jako spożywczą po ok. 300 zł.
Są zarzuty. Będą cięższe?
Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która zajęła się sprawą, powiedziała, że pięciu zatrzymanym osobom postawiono zarzuty "wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka" z przepisów Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. - Dla zaistnienia tego przestępstwa nie jest wymagane stwierdzenie skutku, że ten produkt zaszkodził określonym osobom - powiedziała prokurator. Za czyn ten grozi do pięciu lat więzienia. Zatrzymani nie prrzyznaja się do zarzutów.
Prokurator wyjaśniła, że po uzyskaniu opinii biegłych zarzuty mogą zostać zaostrzone. Zatrzymani mogliby usłyszeć zarzut z Kodeksu karnego polegający na "sprowadzeniu powszechnego niebezpieczeństwa polegającego na zagrożeniu życia i zdrowia wielu osób". Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
- Sprawa nie jest prosta, będziemy musieli przeprowadzić szereg specjalistycznych badań i dopiero te badania być może pozwolą nam na zmianę kwalifikacji prawnej czynu - poinformowała Mazur-Prus.
Szkodliwe, ale jak bardzo?
Mazur-Prus powiedziała też, że w siedzibach firm zabezpieczono próbki soli i są one przedmiotem badań przez biegłych. Dopiero po zakończeniu badań będzie można powiedzieć jak szkodliwe były produkty z solą wypadową. Rzeczniczka nie chciała zdradzić nazw firm, do których trafiała sól. Dodała jedynie, że nie ma na razie dowodów, że te firmy były świadome, że kupują niejadalną sól. Cena, którą płaciły, była ceną rynkową.
Andrzej Trybusz z Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego mówił, że na razie za wcześnie, by oceniać jaki wpływ na zdrowie ludzi mogła mieć niejadalna sól zawarta w produktach spożywczych.
Wczoraj na antenie TVN24 eksperci mówili, że długotrwale spożywana sól o podwyższonej zawartości siarczanów może mieć właściwości rakotwórcze.
bgr//mat
WYJAŚNIENIE
Źródło: TVN24, PAP