Opłatę za pozostawienie auta w płatnej strefie parkowania można pobierać tylko za postój w wyznaczonych do tego miejscach - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego oznacza, że kierowcy mogą zaparkować auto w płatnej strefie, ale poza miejscami do tego wyznaczonymi nie muszą posiadać biletu. Płacić za parkowanie muszą tylko w miejscach oznaczonych znakiem pionowym i poziomym (liniami).
Na dziko bez biletu
NSA podjął taką decyzję, bo jego zdaniem ustalenie strefy nie jest równoznaczne z wyznaczeniem miejsca płatnego parkowania. Oznacza to, że nie cały obszar strefy, czyli np. cała dzielnica, jest miejscem, gdzie pobiera się opłatę za parkowanie. Oczywiście, jeśli kierowcy zaparkują w miejscach niedozwolonych łamiąc przepisy, czyli np. zbyt blisko skrzyżowania, czy w bramie, to wciąż będzie groził im mandat.
Decyzja NSA ma charakter abstrakcyjny i nie odnosi się do żadnej konkretnej sprawy. O wydanie takiej uchwały wnosił prezes NSA, bo wskazywał na poważne rozbieżności w orzecznictwie dotyczącym tej kwestii.
Będzie drożej?
Warto przypomnieć, że Ministerstwo Rozwoju planuje zmiany w opłatach za parkowanie. Wśród propozycji znalazł się pomysł wyznaczania w dużych miastach (powyżej 100 tys. mieszkańców) śródmiejskich stref płatnego parkowania oraz wprowadzenia zróżnicowanych limitów opłat za parkowanie powiązanych procentowo z minimalnym wynagrodzeniem. Według projektu w zwykłej strefie płatnego parkowania opłata za pierwszą godzinę nie będzie mogła przekroczyć 0,15 proc. minimalnego wynagrodzenia (dziś 3 zł), a w śródmiejskiej SPP – 0,45 proc. płacy minimalnej (dziś - 9 zł). Opłata dodatkowa, czyli kara za parkowanie bez uiszczenia opłaty, nie będzie mogła przekroczyć 10 proc. minimalnego wynagrodzenia (teraz 200 zł). Tymczasem w obecnym prawie limit wynosi zaledwie 50 zł.
Autor: msz/bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock