Milion samochodów elektrycznych na polskich drogach to cel, który założono w rządowym Planie Rozwoju Elektromobilności. Według ekspertów jego osiągnięcie jest nie tylko trudne ze względu na dotychczasowy poziom sprzedaży, ale wiązałoby się także z wyzwaniem dla branży energetycznej. Więcej aut elektrycznych to bowiem więcej ładowarek i większe zapotrzebowanie na prąd. Materiał z programu "Raport" w TVN Turbo.
- Dla energetyki jest to nowy rozdział, bo pojawiają się nagle tysiące, może dziesiątki tysięcy punktów, w których te samochody pobierają energię - mówił Jarosław Broda ze spółki Tauron.
Jednoczesny pobór energii
Pobór prądu podczas ładowania samochodu z konwencjonalnego gniazdka można porównać do pięciu jednocześnie włączonych czajników elektrycznych. Sto tysięcy ładowań w tym samym czasie to jeden gigawat energii, tymczasem w tej chwili moce wytwórcze elektrowni w Polsce to 20 gigawatów. - Największym wyzwaniem, i to nie tylko dla polskiej sieci elektroenergetycznej, ale dla wszystkich, jest kwestia jednoczesności poboru. Wydaje mi się, że nie ma w tej chwili na świecie żadnej sieci elektroenergetycznej, która wytrzyma jednoczesne podłączenie miliona samochodów elektrycznych - powiedziała w rozmowie z TVN Turbo ekspert ds. elektromobilności dr Alicja Pawłowska. Trzeba jednak dodać, że jednoczesny pobór energii przez wiele tysięcy aut i stworzenie przez to zagrożenia dla systemu energetycznego to wariant najbardziej ekstremalny. To dlatego, że większość samochodów będzie ładowana nocą, gdy zapotrzebowanie na energię jest mniejsze, a energia tańsza. - 70 proc. ładowań będzie w warunkach przydomowych, standardowo w garażach, parkingach podziemnych - tłumaczył Krzysztof Wasilewski, prezes Eneliona, producenta ładowarek do samochodów elektrycznych.
Odpowiednie ładowarki
Za zbilansowaną dystrybucję energii odpowiedzialne będą też odpowiednie urządzenia do ładowania. - W sytuacji, kiedy jest dostateczna ilość energii w systemie, będzie można swobodnie się nimi ładować zgodnie z ich mocą nominalną. W tych rzadkich przypadkach, kiedy następują problemy w systemie, brakuje tej energii, te ładowarki będą mogły obniżyć trochę swoją moc, dzięki czemu ładowanie ciągle będzie dostępne, ale i system będzie dostępny - powiedział Jarosław Broda z Taurona.
Przyszły rozwój rynku samochodów elektrycznych w Polsce ostatecznie będzie uzależniony od dopłat, spadku cen nowych samochodów i importu używanych. Jak wskazują jednak eksperci, tak czy inaczej, milion elektrycznych aut póki co nam nie grozi.
- W Polsce, jeżeli pojawi się 300 tysięcy (samochodów elektrycznych - przyp. red), to będzie dobrze - ocenił Krzysztof Wasilewski.
Autor: mp//dap / Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock