Gdy temperatura na zewnątrz przekracza 35 stopni Celsjusza, systemy kontrolujące emisje spalin w samochodach z silnikami Diesla przestają spełniać swoje funkcje - wynika z raportu francuskiego Instytutu Paliw i Badań nad Nowymi Źródłami Energii.
"Odnotowujemy wyższe emisje tlenków azotu, ponieważ konfiguracje (systemów kontrolnych silników i układów spalin) nie działają prawidłowo, kiedy jest bardzo gorąco" - tłumaczył kierownik instytucji Gaetan Monnier.
"Atmosfera podczas upałów bardziej reaktywna"
Francuski instytut prowadzi z ramienia władz tego kraju dochodzenia wobec firm motoryzacyjnych po tym, jak wybuchł skandal z manipulacjami, jakich dopuszczał się niemiecki koncern Volkswagen. Testy drogowe wykazały, że przy temperaturze powyżej 30 stopni Celsjusza spada wydajność samochodowych systemów ograniczania emisji szkodliwych substancji. Podobnie wygląda sytuacja podczas silnych mrozów. Bloomberg podkreśla, że wyniki tych badań są bagatelizowane przez producentów samochodów. - Mimo że niektóre systemy nie pracują dobrze w ekstremalnych temperaturach, to jednak ich działanie przynosi efekt - ocenia przedstawiciel Renault. - Wysokie temperatury, mocne nasłonecznienie i zanieczyszczenie powietrza prowadzi do powstawania ozonu, silnie drażniącego gazu, który jest elementem smogu - tłumaczy rzeczniczka agencji monitorującej jakość powietrza w stolicy Francji, Charlotte Songeur. - Tlenki azotu w powietrzu są generowane głównie przez ruch drogowy. (...) Duża część z nich pochodzi z samochodów z silnikami Diesla - podkreśla.
Afera dieslowa
Afera dieslowa wybuchła w sierpniu 2015 roku, kiedy w wyniku dochodzenia Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen po raz pierwszy przyznał się do korzystania w silnikach Diesla z nielegalnego oprogramowania, które zaniżało poziomy emisji toksycznych tlenków azotu. Tzw. urządzenia udaremniające miały być stosowane w 11 mln pojazdów VW i spółek córek koncernu, w tym Audi i Porsche. Poza VW w aferę dieslową uwikłane były również inne niemieckie koncerny, między innymi Daimler i BMW. Wydarzenia te istotnie wpłynęły na spadek popularności samochodów z tymi jednostkami napędowymi. Mimo tego w zeszłym roku pojazdy z silnikami Diesla stanowiły 45 procent sprzedanych egzemplarzy w Europie Zachodniej. W maju Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę przeciwko sześciu państwom członkowskim za niedostateczne działania na rzecz poprawy jakości powietrza. Wśród nich są Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Węgry, Włochy i Rumunia.
KE szacuje, że co roku z powodu chorób wywołanych zanieczyszczeniem powietrza w UE umiera ok. 400 tys. osób, a cele dotyczące ograniczenia szkodliwych substancji w powietrzu ustanowione na lata 2005 i 2010 są nadal przekraczane w 23 z 28 krajów członkowskich.
Nowe testy emisji spalin
W ramach walki z tym zjawiskiem Bruksela dokonała zmian w prawie. Od 1 września 2017 roku nowe modele samochodów przed dopuszczeniem do ruchu w UE muszą przejść bardziej wiarygodne testy emisji spalin, w rzeczywistych warunkach drogowych oraz w ramach nowego rodzaju testów laboratoryjnych. Nowe testy, RDE (Real Driving Emissions) oraz WLTP (World Harmonised Light Vehicle Test Procedure), mają zapewnić bardziej wiarygodne wyniki badania emisji spalin i dzięki temu odbudować zaufanie klientów na rynku motoryzacyjnym. Według przepisów obowiązujących w całej UE przed wprowadzeniem samochodu osobowego do obrotu wymagana jest jego homologacja: zanim dany model uzyska zezwolenie na sprzedaż, odpowiedni organ krajowy musi wydać zaświadczenie, że prototypy spełniają wszystkie unijne wymogi dotyczące bezpieczeństwa, ochrony środowiska i zgodności produkcji. Dotychczas zanieczyszczenie powietrza badano wyłącznie laboratoryjnie.
Wyniki tych badań odbiegały jednak w wielu przypadkach od wyników badań przeprowadzanych w rzeczywistych warunkach drogowych, zwłaszcza jeśli idzie o poziom tlenków azotu i cząstek ultradrobnych, czyli mikroskopijnych drobin substancji o wymiarze mniejszym niż 100 nm. Badanie emisji zanieczyszczeń w rzeczywistych warunkach jazdy (badanie RDE), które stało się obowiązkowe od 1 września 2017 roku, polega na pomiarze substancji zanieczyszczających za pomocą przenośnych systemów pomiaru emisji (PEMS) zamontowanych w samochodach w trakcie jazdy na drodze. Oznacza to, że pojazd będzie poruszał się na zewnątrz, na prawdziwej drodze, według losowo wybranych parametrów, takich jak przyspieszenie, zwolnienie, temperatura otoczenia i ładunek. WLTP zapewniać ma dane liczbowe na temat zużycia paliwa i emisji dwutlenku węgla, które są bardziej reprezentatywne dla rzeczywistych warunków, z korzyścią dla konsumentów i organów regulacyjnych, zarówno na poziomie UE, jak i poziomie krajowym. Ma to stanowić większą zachętę do rozwoju paliwooszczędnych i niskoemisyjnych technologii.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock