Przez Warszawę w nocy z poniedziałku na wtorek przeszła potężna ulewa. Utrudnienia są spore, wiele miejsc w mieście zostało zalanych. O tym, co sprawiło, że aura w stolicy była tak gwałtowna, opowiadał na antenie TVN24 Tomasz Wasilewski z tvnmeteo.pl.
- Mieliśmy do czynienia z wyjątkową sytuacją - mówił na antenie TVN24 prezenter i synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski. Jak dodał, to, co wydarzyło się tej nocy w Warszawie, ma przynajmniej trzy przyczyny.
Trzy przyczyny ulewy
- Mieliśmy front, na którym stykały się dwie masy powietrza - gorąca i chłodna. Na froncie z reguły tak się dzieje, tak było też i tym razem, rosły burzowe chmury. Druga przyczyna była taka, że ten front od wielu, wielu dni był zafalowany, czyli jak to mówią meteorolodzy, nie wykazywał zdecydowanego ruchu albo w jedną, albo w drugą stronę. Powoli, bardzo leniwie się wił. Z chmur, które były na tym froncie w jednym miejscu, tak jak w Warszawie w nocy, deszcz padał przez kilka godzin - opowiadał Wasilewski.
Jak przyznał Wasilewski, gdyby front przesuwał się szybko, też byłby ulewny i intensywny, ale szybko opuściłby dany teren i poszedł dalej. - Te chmury niemalże stacjonarnie przez pięć godzin wisiały nad Warszawą - dodał.
>>> CZYTAJ TEŻ: Dlaczego część Warszawy zatonęła po ulewie? Ekspert odpowiada
Nagrzane miasto
Trzeciej przyczyny należy upatrywać w tym, że od kilku dni Warszawa i aglomeracja warszawska była olbrzymią, miejską wyspą ciepła.
- Mieliśmy kilkudniowy upał powyżej 30 stopni Celsjusza. W takiej sytuacji, gdy burzowe chmury z intensywnymi opadami były właśnie tak leniwe i prawie nie przesuwały się nad Warszawą, dostały jeszcze od tego rozgrzanego miasta, betonowych powierzchni, olbrzymi impuls w postaci silnych prądów wznoszących - opowiadał Wasilewski.
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański