Od dziesięcioleci astronomowie próbują rozwikłać zagadkę tajemniczych świetlnych kul pojawiających się na niebie w drugim miesiącu roku. "Lutowe Meteory" tym razem były dla naukowców łaskawe i pozwoliły określić m.in. swoje pochodzenie. NASA w najbliższym czasie chce dowiedzieć się o nich jeszcze więcej.
"Lutowe meteory", bo tak się je nazywa, to ciała niebieskie świecące jaśniej niż Wenus (jedna z najjaśniejszych planet Układu Słonecznego). Obserwuje się je od lat 60-tych XX wieku, wzbudzają wiele kontrowersji (niektórzy mają je za UFO) i wciąż nie można zbyt dużo o nich powiedzieć.
Choć w tym roku meteory nie pojawiały się na niebie częściej niż zwykle, trajektorie ich lotu, a także prędkość z jaką się poruszały, pozwoliły naukowcom przyjrzeć im się dokładniej. Z obserwacji udało się wyciągnąć interesujące wnioski.
Aktywne od początku lutego
Miesiąc aktywności meteorów rozpoczął się w tym roku punktualnie 1 lutego. Wtedy pierwsza z ognistych kul rozświetliła niebo nad środkowym Teksasem, fundując niezpomniane widowisko mieszkańcom Dallas.
- To było jaśniejsze niż cokolwiek, co dotąd miałem okazję zobaczyć na niebie - mówił Daryn Morran, mieszkaniec Teksasu. - Kula, którą widziałem, poruszała się bardzo powoli, a potem eksplodowała i rozpadła się niczym pocisk artyleryjski, na tysiące błyszczących kawałków - dodał.
Obiekt był tak jasny jak księżyc w pełni, dlatego zdołały go uchwycić usytuowane m.in. w Nowym Meksyku kamery NASA należące do sieci All-Sky Fireball Network. - Meteor, który zapewnił taki spektakl, musiał mierzyć co najmniej 1-2 m - komentowali astrofizycy NASA.
Przez cały luty
Meteory pojawiały się na niebie przez cały miesiąc. - Zaobserwowaliśmy, że niektóre z tych kosmicznych skał, które spaliły się w ziemskiej atmosferze, musiały być naprawdę duże - mówił Bill Cooke z należącego do NASA Meteoroid Environment Office. - Ich rozmiary wahały się od piłki koszykowej do autobusu - dodał.
- Tegoroczne meteory są nie tylko duże, lecz także powolne. Dosięgają szczytu atmosfery poruszając się z prędkością jedynie 15 km/s - podał z kolei w swoim oświadczeniu znawca meteorów Peter Brown, profesor fizyki na University of Western Ontario.
Pochodzą z Pasa Planetoid
Cooke, zafascynowany tegoroczną aktywnością świetlnych kul, przeanalizował ich orbity i ustalił ich pochodzenie.
- "Lutowe metory" to grad z Pasa Planetoid (obszaru Układu Słonecznego znajdującego się między orbitami Mrsa a Jowisza - przyp.red.) - informował. - Jednak tym, co mnie zastanawia, jest fakt, że nie pochodzą one z tego samego miejsca Pasa - zaznaczał.
NASA już niebawem będzie próbowała rozwikłać zagadkę tajemniczych świetlnych kul. Sieć kamer All-Sky Fireball Network, wykrywająca obiekty jaśniejsze od Wenus i bardzo dokladnie mierząca ich orbity, zostanie rozszerzona o kamery na terenie całej Północnej Ameryki. Na razie obejmuje ona swoim asięgiem tylko stany Georgia, Alabama, Tenessee i Nowy Meksyk.
Autor: map/mj//kdj / Źródło: NASA, msnbc.com