- Chwilę trwało, a dorobek życia w dużym stopniu zginął - opowiadał jeden z mieszkańców wsi Bruszewo na Podlasiu, gdzie burza uszkodziła kilka domów. Wystarczyło pięć minut, by wichura zerwała dachy, towarzyszyły jej intensywne opady deszczu i bardzo silny wiatr.
- Chwilę zagrzmiało, zaciemniało na niebie, zerwał się wiatr - opowiada Wojciech Bruszewski, któremu wichura zdmuchnęła dach z domu i uszkodziła ten na garażu. - Chwilę trwało, a dorobek życia w dużym stopniu zginął - powiedział. Kiedy zaczynało padać Joanna Bruszewska wyszła z mamą na podwórko pozamykać drzwi i okna. - W chwilę burza przyszła, dom się cały zatrząsł, okno się otworzyło samo w kuchni - wspomina Joanna Bruszewska. Wichura przeszła w pięć minut, wtedy dziewczyna zorientowała się, że na budynkach nie ma dachów.
Z pomocą przyjechali strażacy, którzy zabezpieczyli dachy.
"Tu mało krów nie pozabijało"
- To było pięć minut, wganiałem krowy. Tu o mało nie pozabijało krów - powiedział Stanisław Dąbrowski. Burza zniszczyła mu szczytową ścianę w oborze, a deszcz zalał zboże. Rolnik martwi się, bo ubezpieczenie nie pokryje wszystkich kosztów napraw. Jak mówi, do wymiany jest cały dach, zmienić trzeba także jego konstrukcję i naprawić ścianę.
Autor: pk/rs / Źródło: TVV24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24