Co najmniej 264 osoby zginęły w trzęsieniu ziemi, które w niedzielę nawiedziło prowincję Wan we wschodniej Turcji - poinformował w poniedziałek szef tureckiego MSW Idris Naim Sahin. Wcześniej wicepremier Besir Atalay podał, że rannych jest też ok. 1300 osób. Wielu ludzi jest uwięzionych pod gruzami zawalonych budynków, niektórzy śpią pod gołym niebem.
Wcześniej potwierdzono śmierć 117 osób w Ercis i 100 w mieście Wan. Atalay, który koordynuje operację ratunkową po trzęsieniu ziemi, powiedział na konferencji prasowej, że poszkodowanym dostarczane są namioty i żywność.
Epicentrum trzęsienia ziemi o sile 7,2 w skali Richtera znajdowało się 17 kilometrów na północny wschód od miasta Wan, będącego głównym ośrodkiem prowincji o tej samej nazwie. Prowincja ta, jak pisze AFP, jest zamieszkana głównie przez ludność kurdyjską.
Wciąż wydobywają ludzi spod gruzów
Bilans ofiar niewątpliwie jeszcze wzrośnie, bo z różnych obszarów dotkniętych wstrząsami wciąż napływają nowe doniesienia - zastrzegają media.
W poniedziałek ekipy ratownicze wydobyły kilka osób spod gruzów zawalonych domów. Władze mają nadzieję, że liczba ofiar śmiertelnych nie wzrośnie w takim stopniu, jak się tego początkowo obawiano.
Wstępnie - na podstawie siły wstrząsu - szacowano, że mogło zginąć nawet ponad tysiąc osób.
Turcja poradzi sobie sama
Premier zaznaczył, że Turcja sama poradzi sobie ze skutkami katastrofy, i jednocześnie podziękował wszystkim krajom, które oferowały pomoc. Chęć pomocy zadeklarowało kilkanaście krajów, m.in. USA, Polska, Rosja, Niemcy czy Armenia i Izrael, z którymi Turcja ma ostatnio napięte stosunki.
Akcja ratunkowa
Akcja ratunkowa trwała całą noc. Jej postępy utrudniały jednak częste wstrząsy wtórne. Amerykańska Służba Geologiczna (USGS) naliczyła ich ponad 100 w ciągu 10 godzin od trzęsienia ziemi. Jeden z nich miał siłę 6 w skali Richtera.
Do dotkniętego kataklizmem regionu kierowanych jest ponad 1 200 ekip ratunkowych z 38 prowincji, do pomocy zaangażowano również wojsko - podały władze.
Nie ma jeszcze wiadomości na temat odległych wsi w regionie, jednak władze rozsyłają tam drogą powietrzną namioty, kuchnie polowe i koce.
W Wan zapadło się około dziesięciu budynków, a w Ercis ok. 80 budynków, w tym akademik - podał Turecki Czerwony Półksiężyc. Władze wydały zakaz zbliżania się do zniszczonych budynków, które mogą ostatecznie zawalić się pod wpływem licznych wstrząsów wtórnych.
Mroźna noc na ulicy
Większość mieszkańców obu miast rozpaliła w nocy ogniska na ulicach, podczas gdy organizacja Czerwony Półksiężyc rozpoczęła stawianie namiotów na terenie miejscowych stadionów. Nie ma prądu, światła, ogrzewania. Niektórzy skierowali się do rodzin w pobliskich wioskach.
O znacznych zniszczeniach i ofiarach w ludziach doniesiono także z okręgu Celebibag w pobliżu Ercis. Zawaliło się tam wiele budynków, m.in. akademiki, hotele i stacje benzynowe. Burmistrz Celebibag mówi, że spod gruzów słychać krzyki osób proszących o ratunek.
Chaos w mieście
Państwowa turecka telewizja podała, że z zakładu karnego w Wan uciekło około 150 więźniów. Przedstawiciel władz więziennych powiedział jednak, że uciekinierów było znacznie mniej, a część z nich dobrowolnie wróciła.
Ziemia zatrzęsła się w Iranie i Armenii
Ziemia zatrzęsła się również w sąsiednich Armenii i Iranie. W stolicy Armenii, Erewaniu, nie stwierdzono ofiar ani większych strat materialnych, podobnie w kilku przygranicznych irańskich miejscowościach.
Turcja przeorana uskokami tektonicznymi
Trzęsienie o sile 7,2 w skali Richtera nastąpiło w niedzielę o godzinie 13.41 czasu tureckiego (12.41 czasu polskiego). Epicentrum znajdowało się 17 kilometrów na północny wschód od miasta Wan, głównego ośrodka prowincji o tej samej nazwie.
Terytorium Turcji jest poprzecinane licznymi uskokami tektonicznymi, co pociąga za sobą wysoką aktywność sejsmiczną.
W dwóch silnych trzęsieniach ziemi w 1999 roku na północnym zachodzie kraju zginęło ponad 20 tys. ludzi. Zdaniem władz, tak znaczna liczba ofiar spowodowana była niską odpornością budynków na wstrząsy.
Autor: usa/ms / Źródło: PAP