Za nami bardzo chłodny poranek, ale słońce, jakiego spodziewamy się w czwartek, nam to wynagrodzi. O różnych obliczach słońca pisze synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek.
Jest 21 lipca, a temperatura o poranku była niska jak we wrześniu. Na warszawskich przystankach panie otulały się ciepłymi płaszczami i szalami. W stolicy było 11 st., a w Kielcach, Katowicach i Łodzi tylko 8 st. C.
Jesteśmy spragnieni słońca, którego w czwartek będzie nareszcie pod dostatkiem. Polska znalazła się w obszarze podwyższonego ciśnienia, więc na niebie skłębi się niewiele chmur, w małym stopniu utrudniających dostęp promieniom słonecznym. Do tego od zachodu zacznie napływać cieplejsze powietrze z południa i temperatura wzrośnie do 29 st. na Śląsku, 28 st. na Ziemi Lubuskiej, 25 st. w centrum, 23 st. nad morzem i 22 st. na Suwalszczyźnie. Od rana z każdym kwadransem coraz więcej promieni słonecznych będzie ślizgać się po naszej skórze, ładnie ją zabarwiając, zwiększając odczucie ciepła i uczucie radości.
Wyjątkowa bateria...
Słońce jest naszą życiodajną baterią, która dostarcza Ziemi najwięcej energii. Jest niewiele form życia w zakamarkach naszej planety, które nie korzystają z niej. Poza Słońcem jedynym naprawdę znaczącym źródłem energii jest tylko rozpad pierwiastków promieniotwórczych. Ciekawe, że nasza gwiazda była długo uznawana przez astronomów za małą i niewyróżniającą się, ale w 2006 roku stwierdzono, że Słońce jest jaśniejsze od około 85 proc. gwiazd w naszej galaktyce! Od 2010 roku zakłada się, że może być w grupie 5 proc. najjaśniejszych gwiazd.
Odległość dzieląca nasz glob od Słońca jest według astronomów niewielka, wynosząca średnio 150 milionów kilometrów, podczas gdy odległość Słońca do najbliższej innej gwiazdy, czerwonego karła Proxima Centauri, wynosi ponad 40 bilionów kilometrów. I chociaż słońce generujące energię w wyniku fuzji jądrowej, przetwarzając w ciągu sekundy 620 milionów ton wodoru w hel, wydaje się bardzo groźne, to produkuje w 99 proc. promieniowanie niezbędne do życia - krótkofalowe promieniowanie elektromagnetyczne. Stanowi je w 45 proc. światło, czyli promieniowanie widzialne rejestrowane przez nasze oczy, w 46 proc. promieniowanie podczerwone czyli ciepło, a pozostałe 8 proc. to promieniowanie ultrafioletowe.
To promieniowanie jest motorem bioróżnorodności w strefie równikowej. Jego brak czyni z obszarów podbiegunowych lodowe pustynie, zamieszkane przez najwytrwalszych. Bez niego słabo rodzą drzewa owocowe, marnieje zboże na polu i róże w ogrodach naszych umiarkowanych szerokości.
... nie tylko dla planety
Niech świeci! Bez słońca byśmy się rozsypali - fizycznie i psychicznie. Ono jest niezbędne, by prawidłowo funkcjonował ludzki układ kostny, mięśniowy, nerwowy i odpornościowy, a także rozrodczy! W procesach przebiegających w tych układach znaczący wpływ ma witamina D, która w 80–100 proc. pochodzi z biosyntezy w skórze, przebiegającej właśnie dzięki promieniom słonecznym. Niewiele witaminy D przyswajane jest z pokarmu.
Ono pobudza produkcję hormonów odpowiadających za nasze dobre samopoczucie, zadowolenie i szczęście. Jednym z największych problemów, z jakim borykają się naukowcy w obszarach podbiegunowych, jest właśnie ograniczony dopływu promieniowania słonecznego, bądź jego brak w czasie nocy polarnej. Brak naturalnego światła bywał już przyczyną załamań i przerw w pracy, wymagającej przecież systematyczności.
Słońce zamiast 500 plus
Gdzie rodzi się najwięcej dzieci na świecie? Tam gdzie jest najwięcej słońca! W ciepłych krajach Afryki czy Azji nie tylko podłoże kulturowe ma wpływ na dużą liczbę dzieci w rodzinie. Udowodniono naukowo, że powstająca pod wpływem słońca witamina D, obok klasycznych regulatorów układu rozrodczego jakimi są hormony sterydowe, wpływa na funkcje rozrodcze u kobiet i mężczyzn. Jak podaje ginekolog i położnik Bartosz Chrostowski, zaobserwowano, że w krajach północnych wskaźnik zdolności rozrodczej jest wyraźnie niższy w zimie, a najwyższy w okresie lata, ze szczytem urodzeń na wiosnę! Badacz twierdzi, że sezonowe zmiany rozrodczości można tłumaczyć działaniem witaminy D3, silniejszym w ciepłej, słonecznej części roku.
Druga twarz
Słońce jednak jak bardzo jest potrzebne, tak jest niebezpieczne. Przegrzanie ciała prowadzi do udaru, odwodnienia i śmierci. Promieniowanie ultrafioletowe wywołuje opaleniznę trwałą, ale jego nadmiar powoduje oparzenia i nowotwory skóry, przyspiesza starzenie się skóry i oczu. Do opisu natężenia UV stworzono międzynarodowy standard wyrażany indeksem UV, zawierającym się w przedziale od 0 do 16. W Polsce najwyższą wartością jest indeks 10.
W czwartek 21 lipca indeks UV jest w Polsce wysoki (6-8), tylko miejscami na wschodzie średni (5). Najwyższy (9) będzie wysoko w górach. Nie przesadzajmy więc z opalaniem, ale i z kremami z filtrami. Pamiętajmy, że Słońce daje życie i potrafi je również odebrać.
Nic dziwnego, że kiedyś było Bogiem…
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo