- Jeśli nie zajmiemy się w sposób poważny kontrolą zakażeń, nie wprowadzimy bardziej drastycznych metod, to wówczas grozi nam kryzys - mówiła na antenie TVN24 epidemiolog profesor Maria Gańczak.
Według epidemiolog profesor Marii Gańczak, prognozy dotyczące rozwoju pandemii w naszym kraju nie są obiecujące. Przytaczając opinie polskich ekspertów, stwierdziła, że dzienna liczba zakażeń koronawirusem może jeszcze przez długi czas być bardzo wysoka. Prognozy mówią także o wzroście liczby R - współczynniku reprodukcji wirusa.
- Stawiając prognozy, musimy mieć na uwadze różne czynniki, które wpływają na rozwój epidemii. Tak naprawdę to jest dobre określenie - prognoza. My nie wiemy, jak będzie zachowywać się społeczeństwo, w sensie zasad kontroli zakażeń i ich przestrzegania. Nie będziemy wiedzieli jak będą wyglądać testy wykonywane w Polsce. Wiemy, że jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie, jeśli chodzi o liczbę wykonywanych testów na milion. Nie wiemy też, jak dalece będzie wyglądała sprawa transmisji tego zakażenia w środowisku szkolnym. Możemy poczynić pewne założenia, ale tak naprawdę to możliwe są różne scenariusze - i ten najbardziej optymistyczny, i niestety ten pesymistyczny, który mówi nam, że liczba wzrośnie na przykład do 1,5 i wtedy nastąpi paraliż w systemie zdrowia - opisała Gańczak na antenie TVN24.
Pogorszenie wskaźników
Zdaniem specjalistki w naszym kraju wciąż wykonuje się za mało testów. Wskazała, że w krajach, które radzą sobie z epidemią, równolegle wykonuje się bardzo dużo testów. Zaznaczyła, że Polska nie da sobie rady z rosnącą liczbą chorych, jeśli testy na COVID-19 będą wykonywane tylko u osób z pełnymi objawami.
- Umknie nam cała rzesza, mnóstwo ludzi, którzy są bezobjawowi lub skąpoobjawowi i przekazują to zakażenie innym. I jeśli nie będziemy wiedzieli, jak dużo jest takich osób, nie będziemy ich izolować i nie będziemy mieć obrazu tej sytuacji, to epidemia, tak jak jest to w tej chwili, będzie sukcesywnie wymykać nam się spod kontroli - mówiła. W ostatnich kilku tygodniach wyraźnie pogarszają się wszelkie wskaźniki epidemiologiczne. To jednoznaczny dowód na rozwój epidemii. Gańczak wspomniała o prawie 60-procentowym przyroście zakażeń w ostatnich dniach względem ubiegłego tygodnia.
- To plasuje nas w czołówce krajów Europy, w których sytuacja zaczyna robić się dramatyczna. To już pokazuje, że niestety, ale będziemy mieć w dalszym ciągu wzrosty zakażeń, więcej zajętych łóżek szpitalnych. Proszę zauważyć, że w ostatnich 10 dniach o połowę wzrosła liczba zajętych respiratorów. Jeśli nie zajmiemy się w sposób poważny kontrolą zakażeń, nie wprowadzimy bardziej drastycznych metod, to wówczas grozi nam kryzys. Już pierwsze oznaki tego kryzysu widzimy, jeśli chodzi o logistykę, zarządzania tą epidemią na poziomie przeciętnego pacjenta, który ma trafić na oddział zakaźny, ponieważ jest chory na COVID-19 - stwierdziła.
Kiedy wirus będzie w odwrocie?
Ekspertka zaznaczyła, że o cofaniu się epidemii będzie przesądzał szereg różnych czynników. Kluczem do osiągnięcia względnej stabilizacji ma być zmiana zasad testowania i przeprowadzania większej liczby testów.
- To, co w tej chwili się dzieje, czyli nie testujemy osób na kwarantannie, czyli mamy bardzo rygorystyczne kryteria, jeśli chodzi o testowanie nawet zakażonych, chorych. To musi ulec zmianie, musimy zdecydowanie zwiększyć liczbę testów i musimy bardzo przyglądać się środowisku szkolnemu, a nawet już wdrażać już te zasady kontroli zakażeń, które sprawdzają się świetnie w innych krajach europejskich i powodują, ze ta transmisja w szkołach ma mniejszy zasięg - podsumowała Gańczak.
Autor: kw / Źródło: tvn24