W Przyczynie Dolnej doszło do masowego umierania pszczół. W nocy z soboty na niedzielę zmarło aż 5 mln tych owadów. W środę pszczoły z innych uli przeniosły truciznę lub chorobę do pasiek w sąsiednim mieście.
W Przyczynie Dolnej w województwie lubuskim w ciągu jednej nocy zmarły wszystkie pszczoły. Na terenie wsi znajdują się cztery pasieki - jedna profesjonalna i trzy amatorskie. Specjalna komisja oszacowała, że w nocy z soboty na niedzielę "w agonii" umarło około pięć milionów tych owadów.
- Jeszcze nigdy nie słyszałam o tak masowej śmierci pszczół, to jest dla nas wielka tragedia - powiedziała Anna Apolinarska, pszczelarz amator, podczas rozmowy z tvnmeteo.pl. - Weterynarz, który od lat zajmuje się pszczołami, był w szoku, ponieważ pierwszy raz w życiu spotkał się z takim przypadkiem - dodała. Dodajmy, że w przypadku pszczół mówimy o umieraniu, a nie zdychaniu, gdyż w polskiej tradycji są one szlachetnymi zwierzętami.
Jak epidemia
Do pasiek przylatują pszczoły z innych, niezakażonych roi. Zaczynają rozprzestrzeniać truciznę na większym obszarze. W środę do ekipy TVN24 dotarła informacja, że zakażone są również pszczoły we Wschowie, mieście niedaleko Przyczyny Dolnej.
- Ten pomór pszczół zaczyna się rozprzestrzeniać. Nie wiemy co jest przyczyną, wiele wskazuje na zatrucie chemiczne. Widać aktywne owady, ale to nie są pszczoły z tego ula, ani nawet z tej pasieki. Są to pszczoły, które przyleciały na tak zwany rabunek. One mogą zawlec tę niebezpieczną substancję do swoich macierzystych uli - mówi prezenter TVN24, Aleksander Przybylski. - To zresztą już się stało. Dzisiaj dotarła do nas informacja, że w sąsiednim mieście, Wschowie, dochodzi do podobnego obumierania pszczół - dodaje.
5 mln pszczół zmarło jednej nocy
Piotr Mały, pszczelarz, który prowadził profesjonalną pasiekę posiadał 46 rodzin, które umarły w ciągu jednej nocy. Stworzenie tak licznej pasieki trwało dziesięć lat. Pani Apolinarska miała cztery. Każda pszczela rodzina składa się z około 50-60 tys. pszczół.
- Pani Ania zadzwoniła do mnie w sobotę około 17, poinformować że jej pszczoły zatruły się. Pojechałem natychmiast sprawdzić swoją pasiekę - powiedział Mały. - Niestety i z moimi działo się coś niedobrego - dodał.
Zatrucie
Według lekarza weterynarii, który przybył na miejsce, musiało dojść do zatrucia umyślnego, bądź przypadkowego. Pszczelarze jeździli po okolicznych polach i próbowali znaleźć przyczynę śmierci pszczół.
- Nie wiemy czym zatruły się pszczoły. Prawdopodobnie ktoś niechcący wylał jakąś słodką substancję - powiedział w rozmowie z tvnmeteo.pl Mały. - Mamy październik i mało prawdopodobne jest, żeby zatruły się rośliną miododajną. Zastanawiające jest również to, że zginęły wszystkie owady z okolicznych pasiek - dodał.
Odbudowa pasieki zajmie wiele lat
Odbudowa tak wielkiej populacji, jak Piotra Małego, trwać będzie wiele lat. Założenie tak dużej pasieki w jednym roku jest nierealne finansowo. Koszty założenia tylu rodzin są bardzo wysokie.
- Pszczoły zaczną być efektywne dopiero za dwa lata. W tym roku będzie można kupić jeden kilogram (około 10 tys. pszczół - red.), te pszczoły następnego lata będą się aklimatyzowały, po następnej zimie zaczną dopiero zbierać nektar - wyjaśnia Apolinarska. - Odbudowa tak wielkiej pasieki, jak pana Małego zajmie dziesięć lat - dodaje.
Ucierpi lokalna gospodarka
Śmierć pszczół to nie tylko osobista tragedia pszczelarzy. Rolnicy - świadomi, że w okolicy jest dużo pszczół - posiali rośliny, którym do rozwoju potrzebne są te owady, między innymi rzepak i drzewa owocowe. W przyszłym roku nie wydadzą one plonów.
- Pszczoły poruszają się w promieniu około pięciu kilometrów. Na takim obszarze przy każdej pasiece nie zostanie zapylona w najbliższym czasie żadna roślina - powiedziała Apolinarska. - W Przyczynie Dolnej nie ma żadnej pszczoły - dodała.
Do poszkodowanych pszczelarzy przybyła komisja, która zbada sprawę, postara się znaleźć przyczyny masowej śmierci owadów. Sprawa została również przekazana policji.
- Dziesięć lat dbałem o te pszczoły, powiększałem pasiekę o nowe osobniki. Jedna noc i wszystko przepadło - powiedział Mały. - Jestem załamany, to nie mieści mi się w głowie. Teraz tylko sprzątanie zostało - dodał.
Autor: mab/mk/rp,mk / Źródło: TVN Meteo, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24