Dość wysokie temperatury wysoko nad Antarktydą przyczyniły się do pozytywnego rekordu. Satelity agencji NOAA i NASA wykazały, że dziura ozonowa osiągnęła swój drugi najmniejszy rozmiar w okresie ostatnich 20 lat. Choć ubytek w chroniącej ziemię warstwie ozonu nie powiększa się, na jej pełną odbudowę będziemy musieli jednak poczekać jeszcze kilkadziesiąt lat.
Dziura ozonowa nad Antarktydą formuje się we wrześnieu i październiku. Dane satelitarne wykazały, że w tym roku jej rozmiar wynosił przeciętnie 17,9 mln km kw. To drugi najmniejszy wynik w czasie ostatnich 20 lat.
Swój maksymalny rozmiar dziura osiągnęła w tym roku 22 września, roziągając się wtedy na 21, 2 mln km kw. - to obszar mniej więcej takiej wielkości, jaką mają połączone powierzchnie USA, Kanady i Meksyku. Największy znany rozmiar dziury ozonowej odnotowano w 2000 r. - wynosił 29,9 mln km kw.
Ciepło nad Antarktydą służy ozonowi
Antarktyczna dziura ozonowa zaczęła się cyklicznie pojawiać co roku we wczesnych latach 80. Do jej powstania przyczynił się chlor zawarty w wytwarzanych przez człowieka chemikaliach chlorofluorowęglowodorami (CFC). W pewnych warunkach chlor może gwałtownie rozrywać cząsteczki ozonu - w tym przypadku ważną rolę odgrywa temperatura w niższej warstwie atmosfery.
- W tym roku stało się tak, że było nieco cieplej wysoko w atmosferze nad Antarktydą, a to oznacza, że nie obserwowaliśmy tak dużego zubożenia ozonu jak w zeszłym roku, kiedy było chłodniej - powiedział Jim Butler z Laboratorium Badania Układu Ziemi NOAA w Bulder (Kolorado).
Pełna odbudowa za około pół wieku
Dziura ozonowa nadal wytwarza się co roku, mimo podpisania 25 lat temu międzynarodowego porozumienia regulującego produkcję chemikaliów niszczących ozon. Według badań naukowców opublikowanych w zeszłym roku, może minąć jeszcze 10 lat, zanim uda się dostrzec pierwsze oznaki odbudowy warstwy ozonowej. Badacz atmosfery z NASA, Paul Newman twierdzi, że jej powrót do stanu z wczesnych lat 90. nie nastąpi przed 2060 r.
Tak długi czas potrzebny na pełną odbudowę ozonu to po części wynik dużej ilości i długiej żywotności w atmosferze substancji niszczących ozon. Wiele zależy także od kilku czynników klimatycznych.
Kontrolują z ziemi i z satelity
Monitorowanie stanu warstwy ozonowej jest ważne, bo stanowi ona naturalną ochronę Ziemi przed szkodliwym dla organizmów promieniowaniem ultrafioletowym. Dlatego naukowcy z NASA i NOAA dokonują regularnych pomiarów za pomocą intstrumentów naziemnych i balonów startosferycznych, a także analizują dane satelitarne.
Wkrótce w swojej pracy będą mogli korzystać z nowego narzędzia. Ozone Mapping Profiler Suite (OMPS) umieszcony na satelicie pogodowym Suomi-NPP dostarczy bardziej szcegółowych danych o warstwie ozonowej oraz innych warstwach atmosfery ziemskiej.
Autor: js/mj / Źródło: NOAA