Na Dolny Śląsk zjechało 350 strażaków z całej Polski, którzy mają walczyć ze skutkami ewentualnych nawałnic - informuje Tomasz Mildyn, reporter TVN24. Mimo że na razie sytuacja wydaje się bezpieczna, wkrótce może się to zmienić, bo na najblizsze godziny synoptycy prognozują intensywne opady deszczu.
Zdaniem Tomasza Mildyna, "na razie sytuacja na Dolnym Śląsku wygląda na bezpieczną". Niestety ten pozorny spokój szybko może zostać zaburzony, bowiem - jak podkreślił reporter - okolice Kotliny Kłodzkiej słyną z tego, że po obfitych opadach woda w rzece pojawia się nagle i bardzo szybko z niej znika, zawsze pozostawiając ogromne szkody.
Dlatego też strażacy pozostają w gotowości, bo "dmuchają na zimne; są gotowi do tego, by działać w różnych częściach regionu" - przyznają.
Stacjonują w czterech miejscach
Tomasz Mildyn podkreślił przy tym, że we wtorek na Dolny Śląsk przyjechało 350 strażaków z całego kraju. Stacjonują w czterech wyznaczonych miejscach: we Wrocławiu, w Bystrzycy Kłodzkiej, w Złotoryi i w Lubaniu.
Rzecznik Komendanta Głównego PSP Paweł Frątczak wyjaśnił, że we Wrocławiu pomagać będzie stu strażaków ze szkół pożarniczych w Poznaniu i Bydgoszczy. Do stolicy Dolnego Śląska skierowane zostały też grupy ratownictwa wysokościowego z Warszawy oraz Łodzi. Będą mogły korzystać z udostępnionych przez policję (również przebazowanych z innych części kraju) śmigłowców. Strażacy ze Złotoryi otrzymały z kolei pomoc od stu dwudziestu strażaków z województw: pomorskiego i zachodniopomorskiego. Mają oni na wyposażeniu sprzęt specjalistyczny, łodzie oraz pompy.
Do zagrożonych terenów dotrze specjalny oddział strażaków
Samochód dowodzenia oraz 90 strażaków z woj. kujawsko-pomorskiego trafi do Lubania. Tam też skierowanych zostało kilku funkcjonariuszy z Specjalnej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej w Nowym Sączu. Jak poinformował Frątczak, do wsparcia działań PSP w tym rejonie oddelegowanych zostało 160 osób ze Straży Granicznej. Wsparcie dostaną także strażacy w Bystrzycy Kłodzkiej - dotrze tam 60 ratowników wodnych z innych jednostek PSP.
Do 70 litrów wody
Według synoptyków nad Polską w najbliższych dniach będzie przesuwać się front falujący, którego skutkiem będą intensywne opady deszczu i burze. Prognozowana wysokość opadów podczas burz wynosi 50 l/mkw. Nocą pogoda nie poprawi się. Wówczas miejscami spadnie do 40 l/mkw., a w Sudetach nawet 70 l/mkw. Strefa opadów będzie towarzyszyć nam również w środę.
Na Wiśle jest już stabilnie
Na Wiśle stan wody opada. - Sytuacja jest stabilna, w Tczewie woda zeszła poniżej stanu alarmowego do 800 cm (stan alarmowy - 820 cm), ale o metr przekracza jeszcze stan ostrzegawczy. Starosta tczewski odwołał już stan alarmowy - powiedział we wtorek Jerzy Jakubowski z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku. Stany alarmowe utrzymują się natomiast w Gdańskiej Głowie, gdzie poziom wody przekracza stan alarmowy o sześć centymetrów oraz w Przegalinie - o osiem centymetrów. - Niemniej woda sukcesywnie opada o 3-4 centymetry na godzinę i jeszcze dziś powinna zejść poniżej stanów alarmowych. To da podstawę do odwołania alarmu przeciwpowodziowego. Na wałach przeciwpowodziowych nie dzieje się nic niepokojącego - dodał Jakubowski. Bezpośrednio przy samym ujściu Wisły do Bałtyku wodowskazy pokazały we wtorek 575 centymetrów - to 25 cm poniżej stanu ostrzegawczego.
W związku z wysokimi stanami wody na Wiśle wojewoda pomorski ogłosił w sobotę po południu alarm powodziowy dla miasta Gdańska oraz powiatów położonych na terenach nadwiślańskich: gdańskiego, kwidzyńskiego, malborskiego, nowodworskiego, tczewskiego i sztumskiego. Ogłoszenie alarmu powodziowego oznacza pełną gotowość wszystkich służb do działania oraz stałe monitorowanie sytuacji na wałach przeciwpowodziowych. Powiatowe Zespoły Zarządzania Kryzysowego pełnią całodobowe dyżury.
Autor: kt/rp / Źródło: PAP, TVN24