Wysoka temperatura sprawia, że często dochodzi do przypadków zasłabnięcia. Co możemy zrobić, gdy widzimy, że ktoś zemdlał?
Gdy temperatura osiąga powyżej 30 stopni Celsjusza, każdemu z nas grozi utrata przytomności w wyniku upału. Jeżeli zaobserwujemy u kogoś objawy przegrzania organizmu - zaczerwienienie, ciężki oddech czy też trzymanie się za serce - powinniśmy niezwłocznie podejść i pomóc takiej osobie. Jak tego dokonać?
Prawne aspekty (nie)udzielenia pomocy
Powodem nieudzielenia pomocy osobom, które zasłabły, bardzo często jest nie tyle egoizm, a strach, że mogłyby pogorszyć stan osoby poszkodowanej. Wynika to z tego, że nie wiemy, jak postępować w takiej sytuacji: często intuicyjne zachowania okazują się nieskuteczne, a nawet szkodliwe. Jak więc powinniśmy się zachować?
Przede wszystkim trzeba reagować od razu i bez wahania. Wiele osób jest przekonanych, że jeżeli przez nieuwagę zaszkodzą osobie, która zasłabła, zostaną przez to pociągnięci do odpowiedzialności prawnej. Prawda wygląda inaczej: ciąży na nas obowiązek prawny udzielenia pomocy, w dobrej wierze i w zgodzie z posiadanymi umiejętnościami.
Zgodnie z Ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz Kodeksem Karnym, zaniechanie pomocy jest - choć powszechne - traktowane jako przestępstwo i podlega karze. W sytuacjach wyjątkowych - na przykład wtedy, gdy udzielenie pomocy może zagrozić życiu lub zdrowiu osobie, która jej udziela - zaniechanie udzielenia pomocy jest usprawiedliwione.
Paragraf 1 artykułu 162 Kodeksu Karnego precyzuje tę kwestię:
"Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Ustawodawca nie ma prawa wymagać wiedzy medycznej, tak więc za pomoc uznaje się także zawiadomienie odpowiednich służb oraz sumienną współpracę z dyspozytornią. Osoby, które udzielają pierwszej pomocy oraz wykonują czynności medyczne, uzyskują tymczasowy status funkcjonariusza publicznego i - tym samym - otrzymują specjalne przywileje prawne.
Jak rozmawiać z pogotowiem?
Naszym obowiązkiem prawnym jest niezwłoczne poinformowanie służb medycznych o zaistniałym wydarzeniu. Taka informacja musi być rzetelna, krótka i możliwie jak najdokładniejsza. Jak wygląda taka rozmowa?
Po pierwsze, najlepiej jest dzwonić od razu pod numer pogotowia ratunkowego - 999 - ponieważ numer 112 może czasem wydłużyć czas oczekiwania na rozmowę.
Lista pytań, które zadaje dyspozytor jest ściśle określona, a wszystkie mają na celu ustalenie stanu poszkodowanego oraz uproszczenie zadania nam i służbom ratunkowym.
Gdzie?
Pierwsze pytanie, które padnie, dotyczyć będzie miejsca, a nie - jak może się wydawać - stanu poszkodowanego. Na wypadek, gdyby coś nam się stało albo połączenie zostało nagle przerwane, służby ratunkowe będą przynajmniej wiedziały, gdzie powinny pojechać.
Możliwie jak najszybciej podajemy adres oraz punkty charakterystyczne okolicy. Jeżeli jesteśmy w stanie, powinniśmy odciągnąć osobę poszkodowaną w zacienione miejsce i poinformować o tym odpowiednie służby.
Co?
Dopiero teraz padnie pytanie o sytuację i stan osoby poszkodowanej. Tutaj opisujemy: 1. Zdarzenie (co zaszło? kiedy?).
2. Liczbę poszkodowanych (jeden poszkodowany = jedna karetka).
3. Wiek i płeć.
4. Stan zdrowia osoby poszkodowanej (jeżeli posiadamy takie informacje).
5. Czy oddycha? Czy się porusza lub przemieszcza?
6. Sytuacja wokół.
Pytania mogą być mniej lub bardziej szczegółowe: dyspozytor ma obowiązek dowiedzieć się o wszystkim, co może być kluczowe dla ratowników medycznych.
Ważne! Absolutnie nie możemy rozłączać się pierwsi.
Jak udzielać pomocy?
Odpowiednie zalecenia może przekazać nam dyspozytor, ale i tak musimy wiedzieć, w jaki sposób pomóc osobie, która zasłabła.
- Musimy sprawdzić, czy oddycha, czy nie oddycha - informuje ratownik medyczny. - Jeżeli oddycha, być może tylko omdlał. Wtedy podnosimy nogi mu nogi do góry. Klękamy, uginamy naszą nogę w kolanie, a nogi tej osoby przerzucamy sobie przez kolano. To spowoduje zwiększony dopływ krwi do serca i do mózgu, i wtedy ta osoba może odzyskać świadomość - tłumaczy.
Jeżeli to nie wystarcza, należy wykonać resuscytację krążeniowo-oddechową (RKO). Wówczas - jeżeli nie zrobiliśmy tego wcześniej - należy zabezpieczyć teren, odsunąć gapiów i ułożyć pacjenta w pozycji bocznej ustalonej. Jeżeli poszkodowany nie reaguje i nie odpowiada na nasze pytania, przystępujemy do procedury. 1. Następnie udrażniamy drogi oddechowe. Kładziemy naszą dłoń na czole i - przytrzymując - odginamy głowę takiej osoby delikatnie do tyłu. Następnie łagodnie kładziemy palce na żuchwie poszkodowanego i unosimy ją lekko.
2. Oceniamy oddech. Przykładamy ucho do klatki piersiowej i obserwujemy, czy się unosi. Oceny dokonujemy z użyciem zmysłów dotyku, słuchu i wzroku.
3. Uciskamy klatkę piersiową. Klękamy obok osoby poszkodowanej, kładziemy obie dłonie na środku jej klatki piersiowej, po czym uciskamy klatkę piersiową ciężarem naszego ciała dokładnie 30 razy. Następnie wykonujemy dwa oddechy ratownicze, po czym powtarzamy procedurę aż do uzyskania przytomności.
4. Oddechy ratownicze. Udrażniamy drogi oddechowe, zaciskamy poszkodowanemu skrzydełka nosa i starannie przez sekundę wdmuchujemy powietrze, obserwując ruchy klatki piersiowej.
5. Czekamy na służby ratunkowe i wykonujemy procedurę 30-2 do momentu, gdy przybędą ratownicy bądź gdy osoba odzyska przytomność. Jeżeli w pobliżu znajduje się defibrylator automatyczny, wykorzystujemy go według instrukcji.
Pamiętajmy, że odpowiednio wykonana procedura może uratować komuś życie.
Zobacz, jak udzielić pierwszej pomocy osobie wyratowanej z wody:
Autor: sj/aw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock