Jak wykazały badania japońskich naukowców, w niedawno zakończonym sezonie grypy odnotowano dużo mniej chorych. To oznacza, że środki zastosowane przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa mogą oddziaływać także na inne schorzenia. Jednak by w pełni to potwierdzić, konieczne są dalsze obserwacje.
Liczba zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 sięga już ponad trzech milionów osób. Z powodu patogenu śmierć poniosło ponad 200 tysięcy osób. I chociaż pandemia w wielu innych kwestiach okazała się tragiczna w skutkach, w niektórych przypadkach widać jej pozytywny wpływ.
Jednym z takich przypadków mogą być doniesienia japońskich naukowców, według których obecna pandemia może mieć wpływ na rozprzestrzenianie się grypy sezonowej i że w tym roku możemy spodziewać się mniejszej zachorowalności.
Skąd takie spostrzeżenia? W Japonii w drugim tygodniu lutego 2020 roku odnotowano o 60 procent mniej zachorowań na grypę w porównaniu z tym samym tygodniem w 2019 roku, a także w czterech poprzednich latach.
Według cotygodniowych raportów napływających z brytyjskiego ministerstwa zdrowia i Europejskiego Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób także pojawił się spadek aktywności grypy w tym samym okresie w porównaniu do lat poprzednich.
Dlaczego wartości spadły?
Pandemia COVID-19 skłoniła mnóstwo osób do częstego mycia rąk, ich odkażania i zdystansowania społecznego. Te proste środki mogą pomóc w ograniczaniu rozprzestrzeniania się innych chorób takich jak grypa.
Podobnie jak COVID-19, grypa rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Wirus może pojawiać się na naszych dłoniach i innych powierzchniach. Mycie rąk ciepłą wodą i mydłem niszczy wirusa, podobnie jak odkażanie rąk i powierzchni.
Badanie higieny
W czasach przed pandemią powszechną praktyką był brak większej dbałości o higienę rąk i twarzy. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wskazały, że ludzie nie przykładali większej uwagi do mycia rąk. Na przykład wskazano, że tylko 32 procent mężczyzn i 64 procent kobiet myło ręce po skorzystaniu z publicznej toalety.
W marcu 2020 badanie powtórzono i według wyników 83 procent badanych myło ręce częściej niż regularnie. Nie jest jasne, czy każdy z tych ankietowanych mył ręce przez zalecane 20 sekund, ale i tak jeśli liczba ta jest reprezentatywna dla szerszej populacji Wielkiej Brytanii, to możliwe, że grypa może objąć tam dużo mniejszy zasięg.
Mniejsze rozprzestrzenianie
Niektóre grupy ludności są bardziej narażone na zakażenia chorobami. Czasami dzieje się tak z niewiadomych przyczyn, a czasami jest to spowodowane innymi czynnikami (takimi jak ogólny stan zdrowia czy choroby współistniejące), które wywołują większą podatność na infekcje.
W przypadku grypy jedną z najbardziej podatnych na chorobę grup są dzieci. Praktycznie w każdym sezonie zachorowalności stanowią ogromną grupę chorych. Po części jest to spowodowane niższą odpornością oraz dużymi możliwościami przenoszenia się wirusa przez częsty kontakt z rówieśnikami.
Z powodu zamknięcia szkół w wielu krajach, celem zmniejszenia rozprzestrzeniania się koronawirusa, dzieci zostały w domach i nie spotykają się między sobą. Dlatego też inne wirusy - w tym grypy - nie będą rozprzestrzeniać się na tak dużą skalę, jak było to dotychczas.
Podobnie jest w przypadku rozprzestrzeniania się grypy wśród dorosłych. Wprowadzone obostrzenie dotyczące zachowania odstępów między ludźmi może znacznie zmniejszyć liczbę chorych na inne schorzenia. Według szacunków chory na grypę może zarazić nią inną osobę znajdującą się w odległości nawet 1,8 metra. Może to nastąpić poprzez kaszel, kichanie lub po prostu rozmowę.
Dlatego ograniczenia dotyczące masowych zgromadzeń, przebywanie w odległości około 2 metrów od siebie oraz nakaz pracy zdalnej może przysłużyć się ograniczeniu przenoszenia chorób na dużą skalę.
Są niejasności
Nadal jednak nie jest jasne, jak bardzo zmniejszy się wskaźnik zachorowalności na grypę. Z powodu ogromnego podobieństwa objawów, zbadanie, kto cierpi na grypę, a kto na inną infekcję (na przykład na COVID-19) może być utrudnione.
Jednakże wiele placówek medycznych jest teraz przeciążonych z powodu pandemii COVID-19. W związku z tym dane na temat zachorowalności na grypę mogą nie odzwierciedlać rzeczywistej sytuacji. Podobnie, jeżeli ludzie ograniczają wizyty u lekarzy czy w szpitalu z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Zatem szacunki te należy interpretować bardzo ostrożnie.
Obecnie nie wiadomo, czy rzekome zmniejszenie przenoszenia wirusów spowoduje mniej powikłań i zgonów z powodu grypy. Ważne jednak, aby dalej prowadzić badania, ponieważ skomplikowane przypadki grypy stanowią spore obciążenie placówek medycznych, a to z kolei może wpłynąć na zwalczenie pandemii.
Jasne jest, że stosowanie środków prewencyjnych i zachowywanie zasad higieny, to najlepszy sposób na zapobieganie rozprzestrzeniania się koronawirusa. W przypadku wirusa grypy, który jest wyjątkowo nieprzewidywalny, wskazane czynności mogą pomóc jedynie tymczasowo. Dlatego warto na bieżąco słuchać i wprowadzać w życie zalecenia służb medycznych i rządowych, by jak najbardziej ograniczyć zarówno COVID-19, jak i grypę. W ten sposób zadbamy o swoje zdrowie i nie będziemy obciążać dodatkowo systemu opieki zdrowotnej.
Autor: kw / Źródło: sciencealert.com, jamanetwork.com