Trzy krowy wpadły do własnych odchodów po tym, jak w oborze zarwała się pod nimi podłoga. Akcja ratownicza trwała 15 godzin.
Do dramatycznej sytuacji doszło na Słowacji w podtatrzańskiej wsi Mięguszowice (powiat Poprad) w nocy ze środy na czwartek. W oborze jednego z tamtejszych gospodarstw rolnych zapadła się podłoga. W dół spadły trzy krowy, utknęły głęboko we własnych odchodach. Zaistniało ryzyko utonięcia.
- W całej swojej 26-letniej karierze nie widziałem czegoś takiego - powiedział Rastislav Špiner, dowódca przybyłej na miejsce drużyny strażaków.
"To się po prostu stało"
Początkowo myślano, że do dołu wpadła tylko jedna jałówka. Gdy pierwsi ratownicy rzucili się zwierzętom na pomoc okazało się, że było ich więcej.
- To się po prostu stało. Winny jest albo wadliwy materiał, albo musiało nastąpić jakieś nieoczekiwane wydarzenie, w wyniku którego deski pękły - tłumaczył współwłaściciel gospodarstwa Maroš Kminiak. Dodał, że krowy po wyciągnięciu przez pewien czas stały. - To ze strachu - zaznaczył. Stwierdził również, że najważniejsze, że nie połknęły odchodów.
W pewnym momencie, podczas 15-godzinnej akcji ratowniczej bydła, wydawało się, że zwierzęta nie dadzą rady i umierają.
- One walczyły, ale wydawało się, że to były już ostatnie minuty - powiedział Spiner.
Blisko tragedii
Dramatyczna chwila nastała po uratowaniu pierwszej krowy. Nie było jednoznaczne, czy dalsza akcja ratowania dwóch kolejnych krów będzie prowadzona. Na szczęście, z pomocą łańcuchów i desek wyrwanych z podłogi obory udało się wyciągnąć wszystkie zwierzęta.
Wyczerpane zostały zabrane przez weterynarzy, którzy podali im glukozę.
- W gospodarstwie zawsze dużo się dzieje, jednak to było niecodzienne wydarzenie, może raz na jakiś czas coś takie się zdarza - stwierdził Kmicnak.
W akcji brali udział nie tylko strażacy i weterynarze, ale również wszyscy inni świadkowie wydarzenia.
Autor: ao/aw / Źródło: ENEX, tvnoviny.sk