Słońce w swoich młodzieńczych latach było o wiele bardziej aktywne niż teraz. Naukowcy z NASA twierdzą, że ogromny superrozbłysk słoneczny był kluczowy dla powstania życia na Ziemi. Zjawisko jest znane jako paradoks słabego, młodego Słońca.
Około 4 miliardów lat temu nasza gwiazda centralna była ciemniejsza, jednak na jej powierzchni bardzo dużo się działo.
Ogromne wybuchy na Słońcu
Według naukowców z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda, na Słońcu występowały wtedy bardzo częste i intensywne burze słoneczne. Podczas nich gwiazda obsypywała Ziemię naładowanymi energią cząstkami, które rozrywały cząsteczki chemiczne na części. Możliwe, że w ten sposób powstały związki niezbędne do rozwinięcia się życia na naszej planecie. Najnowsze badania zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience.
Wyniki prac oparte są na symulacjach komputerowych, jednak potwierdzają je odkrycia z Kosmicznego Teleskopu Keplera. Mobilne obserwatorium poszukujące nowych planet, odkryło kilka bardzo młodych gwiazd, które najprawdopodobniej wyglądają tak jak Słońce kiedyś. Te młode obiekty, mające jedynie po kilka milionów lat, produkują do 10 superrozbłysków dziennie. Teraz na powierzchni Słońca powstaje jeden taki wybuch w ciągu 100 lat.
- Kiedyś Ziemia otrzymywała jedynie około 70 procent energii słonecznej, która jest do niej dostarczana obecnie - mówi główny autor badań, Vladimir Airapetian. - Oznacza to, że Ziemia powinna być kulą lodu. Jednak według dowodów geologicznych, była to ciepła planeta z wodą w stanie ciekłym. Nazywamy to paradoksem słabego, młodego Słońca. Nasze nowe badania pokazują, że burze słoneczne mogły być kluczowe dla ogrzewania Ziemi - dodaje.
Słabsze pole magnetyczne
4 miliardy lat temu pole magnetyczne Ziemi było znacznie słabsze i cząstki wiatru słonecznego mogły łatwiej dotrzeć do ówczesnej atmosfery naszej planety. Oznaczałoby to, że zorza polarna byłaby widoczna aż do 33 równoleżnika, czyli m.in. w praktycznie całej Europie.
Naładowane cząstki wiatru słonecznego uderzając w ziemską atmosferę miały prowadzić do rozdzielania cząsteczek dwutlenku węgla, metanu i azotu cząsteczkowego. To z kolei powodowało tworzenie się nowych cząsteczek, takich jak tlenek azotu i cyjanek wodoru. Drugi związek jest uważany za prekursora dla cząsteczek, z których później rozwinęło się życie.
Tlenek azotu ogrzał Ziemię?
Interesującym punktem badań jest produkcja tlenku azotu we wczesnych latach naszej planety. Tlenek azotu to gaz cieplarniany, około 300 razy silniejszy niż dwutlenek węgla. Według naukowców z NASA, gdyby we wczesnej atmosferze Ziemi znajdowało się tyle tlenku azotu, co 1 procent ówczesnej ilości dwutlenku węgla, nasza planeta ogrzałaby się tak, by mogła na niej istnieć woda w stanie ciekłym.
Aby na planecie powstało życie, niezbędna jest właśnie woda i odpowiednie związki chemiczne. Jednak, jak pokazują najnowsze badania, ewolucja gwiazd jest także bardzo ważnym czynnikiem w tworzeniu życia. Powinny być zatem brane pod uwagę podczas poszukiwania innych form życia w zakątkach Kosmosu.
Autor: zupi/jap / Źródło: IFL Science, NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA