- W czwartek wieczorem w Warszawie prognozowane jest wysokie stężenie zanieczyszczeń powietrza, ale nie ma ryzyka przekroczenia poziomów alarmowych - twierdził Tomasz Klech z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Ostatecznie poziom szkodliwych pyłów wieczorem w centrum stolicy był "umiarkowany" i wynosił 80 mikrogramów na metr sześcienny, prognozowano 200. Problem jedna nadal jest i dotyczy także innych regionów Polski. Skąd się bierze to nienaturalne zjawisko atmosferyczne?
Główny specjalista w wydziale monitoringu i środowiska WIOŚ wyjaśniał w czwartek popołudniu, że w godzinach 19-20 Inspektorat spodziewał się najwyższego zanieczyszczenia powietrza, jeśli chodzi o czwartek. "Oznacza to, że będzie zła jakość powietrza. Należy unikać wychodzenia na dwór, czy też wietrzenia wieczorem mieszkania" - wyjaśnił, dodając jednocześnie, że w stolicy bywała już dużo gorsza jakość powietrza.
Jak zaznaczył, na Mazowszu przez ostatnie kilkanaście lat nie odnotowywano stężeń zanieczyszczenia powietrza na poziomach alarmowych, co nie znaczy, że jakość powietrza jest dobra. "Są przekraczane niższe normy, czyli poziomy dopuszczalne" - wyjaśnił.
Mówił, że w czwartek wieczorem spodziewana była gorsza jakość powietrza w stolicy, ale - jak zaznaczył - "nie będzie to jakiś Armagedon. - Gdyby miał być Armagedon, to my, jako WIOŚ, wydalibyśmy komunikat informujący o ryzyku przekroczenia poziomów alarmowych. Takiego komunikatu nie wydajemy, bo aż tak źle nie będzie" - powiedział.
Zgodnie z prognozą zamieszczoną w środę na stronie WIOŚ, poziom szkodliwych pyłów około godz. 19-20 w czwartek miał przekraczać 200 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3). To duże przekroczenie. Dla porównania norma umiarkowana wynosi od 60 do 100 µg/m3.
Tak jednak nie było. O godz. 20 według danych WIOŚ zarejestrowanych przez stację ulokowaną w centrum, poziom szkodliwych pyłów wynosił 80 µg/m3. Dla porównania: we wtorek ten sam wskaźnik około godz. 12 w południe pokazywał PM 10 na poziomie 453 µg/m3.
24 listopada poziom PM10 również przekroczył 80 µg/m3. Reakcji władz miasta jednak nie było, a inspektorka WIOŚ w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl przekonywała, że sytuacja nie jest taka zła, bo "średnia dobowa nie została przekroczona".
Jak jest w innych krajach
Dla porównania, paryskie władze są zobowiązane do informowania o wysokim zanieczyszczeniu i podjęcia działań na rzecz poprawy sytuacji kiedy stężenie pyłu PM10 przekracza 80 mikrogramów na m sześc.
Z opublikowanego przez Europejską Agencję Środowiska raportu wynika, że jesteśmy wręcz czerwoną kropką na mapie Europy, gdyż problem zanieczyszczenia benzopirenem dotyczy również całej Polski.
- Tak wysoki wynik jest uzyskany pierwszy raz. Tę mapę powinno się co drugi dzień pokazywać wszystkim, którzy odpowiadają za ochronę środowiska w Polsce - apeluje prof. Stanisław Gawroński z SGGW. Faktycznie, w zanieczyszczeniu benzopirenem zajmujemy pierwsze, niechlubne miejsce w Europie.
Czerwona kropka
Czym jest ten szkodliwy pył? PM10 składa się z cząstek zawieszonych w powietrzu, będących mieszaniną substancji organicznych i nieorganicznych. Może zawierać substancje toksyczne, takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo[a]piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany.
Przez taki stan rzeczy, coraz więcej osób choruje i umiera. - Są to takie choroby jak zawały, udary mózgu, astma, przewlekła choroba płuc, czy też rak płuc - ostrzega Anna Ogniewska z Greenpeace Polska. - Nie możemy bagatelizować tego ryzyka - podkreśla.
Jego dzisiejsze stężenie jest na tyle wysokie, że Ratusz oprócz wydania ostrzeżeń, zdecydował się także na darmową komunikację miejską. Wszystko by zachęcić ludzi do pozostawienia swoich samochodów, których spaliny dodatkowo wzmogą emisję gazów. Dzieci i osoby starsze najlepiej, aby w tym dniu pozostały w domu.
"Zgniły wyż"
Smog to nienaturalne zjawisko atmosferyczne, które powstaje przy współwystępowaniu dwóch czynników: zanieczyszczeń powietrza wywołanych działalnością człowieka i niekorzystnych zjawisk pogodowych pod postacią dużej wilgotności (w tym mgieł) i braku wiatru.
Za dzisiejszy rekordowy wynik, który z dnia na dzień, ze względu na niesprzyjającą pogodę może być coraz wyższy, odpowiedzialny jest wyż Wolfgang, który "spycha" powietrze do dołu i zatrzymuje zanieczyszczenia nad miastem. - Wyż to układ ciśnienia, który powoduje osiadanie powietrza. Jeśli trwa to kilka tygodni, to wszystko co produkujemy np. dym z kominów fabryk i samochodów, zostaje przy samej powierzchni ziemi - tłumaczy Tomasz Wasilewski, prezenter pogody.
Pogoda podczas zimowego wyżu może być dwojaka. Jeżeli jest taka jak w czwartek, występuje duże zachmurzenie oraz mgły, tzw. "zgniły wyż", mamy wówczas do czynienia z gromadzeniem się pary wodnej oraz zanieczyszczeń przy powierzchni ziemi, co często prowadzi właśnie do powstania smogu.
Drugi czynnik
Pamiętajmy jednak, że pogoda jedynie uwidacznia zły stan powietrza, główną zaś przyczyną sezonowego pogarszania się stanu powietrza jest tzw. niska emisja, która jest efektem spalania węgla oraz śmieci w domowych kotłowniach i piecach.
Niestety, przed nami długa droga. - Głównym problemem naszego kraju jest to, że nie mamy norm na piece i standardów na paliwa, w przeciwieństwie do innych krajów cywilizowanej Europy - mówi Krzysztof Smolnik z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Autor: agr/rp/aw / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara/WIOŚ