Indie żądzą się swoimi prawami, jeśli chodzi o zwyczaje na drogach. Jest niebezpiecznie, panuje ogólny chaos, ale jednocześnie wszystko ma swój koloryt i klimat. Materiał z programu "Raport" w TVN Turbo.
Klakson to najważniejszy element wyposażenia każdego pojazdu, który porusza się po indyjskich drogach. Jeśli jednak chodzi o ogólne zasady, to tak naprawdę ich tutaj nie ma.
- Największe są ciężarówki oraz autobusy i to one wszędzie mają pierwszeństwo. Z drugiej strony skutery i nieduże motocykle są najszybsze i mieszczą się dosłownie wszędzie, a to tworzy ogólny chaos - wskazuje Krystian Plato, reporter TVN Turbo.
Jak dodaje, nikt tutaj nie trąbi na siebie ze złości, wręcz przeciwnie. - Klaksony służą do tego, by się ostrzegać. Wszystko dlatego, że żaden z kierowców nie patrzy w lusterka - podkreśla.
- Kierowcy w największych indyjskich miastach tracą dziennie średnio dwie godziny stojąc w korkach, a więc aby poprawić sobie nieco komfort podróży przesiadają się do aut z automatyczną skrzynią biegów, które w Indiach w ostatnim czasie są prawdziwym hitem - zauważa reporter TVN Turbo.
Przejścia jako dekoracja
Na drogach najwięcej jest motocyklistów, a kaski można kupić dosłownie wszędzie. Zgodnie z przepisami są obowiązkowe, ale nawet policja nie egzekwuje tego przepisu.
Przejścia dla pieszych w Indiach, nawet jeśli istnieją, to traktowane są głównie jako dekoracja. Niektórzy Hindusi nie wiedzą nawet, do czego one służą. Dlatego przejście przez ulicę jest bardzo niebezpieczne.
Jedynymi uczestnikiem ruchu, zawsze mającymi pierwszeństwo są krowy, które w Indiach są święte.
Rocznie średnio na indyjskich drogach ginie 135 tysięcy osób, choć i tak - jak wskazuje reporter TVN Turbo - ponoć ta liczba jest zaniżona. Po pierwsze, nie każdy wypadek jest zgłaszany, a po drugie osoby, które umrą w szpitalu kilka godzin po wypadku nie są brane pod uwagę w tej statystyce. Najczęściej na indyjskich ulicach życie tracą motocykliści.
Autor: mb/ToL / Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo