Proces szefa Samsunga Lee Jae-Yonga posądzonego o korupcję oraz malwersacje, rozpoczął się właśnie w Korei Południowej - podaje BBC. Lee był nieobecny na rozprawie, ale reprezentujący go prawnik odpierał wszelkie zarzuty w jego imieniu.
Proces Lee Yea-Younga wiążą się z ogromnym skandalem, który doprowadził do impeachmentu południowokoreańskiej prezydent Park Geun-hye.
Pechowa darowizna
Czterech innych pozwanych dyrektorów Samsunga także zaprzecza stawianym zarzutom. Przypuszcza się, że proces potrwa kilka miesięcy.
Lee jest obecnie wiceprezesem Samsung Electronics, jednak od czasu, gdy jego ojciec Lee Kun-hee doznał ataku serca w 2014 roku, uważa się go za szefa całego konglomeratu Samsung Group. Został oskarżony o przekazanie darowizny w wysokości 41 mld wonów (36 mln dol.) na rzecz fundacji non-profit prowadzonej przez Choi Soon-sil - przyjaciółkę prezydent Park.
Gładkie przejęcie
Prokuratorzy uznali, że ruch ten miał pomóc w zdobyciu poparcia rządu dla ogromnej restrukturyzacji firmy Samsung, która pomogłaby w gładkim przejęciu przywództwa przez Lee w firmie. Podczas przesłuchania w grudniu Samsung przyznał do ofiarowania łącznej sumy 20,4 mld wonów na rzecz dwóch fundacji. Zaprzeczał jednak, że oczekiwał jakichś korzyści w zamian. Lee potwierdził również, że firma przekazała konia oraz pieniądze córce Choi Soon-sil, by pomóc jej w karierze jeździeckiej. Dodał również, że teraz tego żałuje.
Autor: ag / Źródło: BBC