W Monako panuje kryzys mieszkaniowy. W księstwie nie ma wystarczającej ilości gruntów, aby pomieścić posiadłości kolejnych multimilionerów. Dlatego władze zgodziły się zasypać sześć hektarów morza, aby budować domy dla bogaczy.
Blisko 35 na 100 mieszkańców księstwa Monako to milionerzy. Według szacunków ich liczba będzie ciągle rosła i przed 2026 rokiem powiększy się o kolejne dwa tysiące osób. A to niemało, bo całkowita populacja jednego z najmniejszych państw na świecie to 38 tysięcy osób.
Wyrwane z morza
Rosnąca liczba bogatych mieszkańców wywołała w księstwie kryzys mieszkaniowy. Ceny nieruchomości nie tylko osiągają niebotyczne sumy, ale przede wszystkim nie ma już miejsca, aby budować nowe domy. Rozwiązaniem ma być inwestycja, na którą właśnie zgodził się panujący w Monako książę Albert II. Będzie ona polegać na zasypaniu sześciu hektarów morza, aby powiększyć obszar państwa. Na nowych gruntach ma powstać osiedle liczące 120 luksusowych posiadłości. Inwestycja pochłonie 2 miliardy dolarów. Nic więc dziwnego, że niezwykle wysokie będą ceny nieruchomości, które powstaną na "wyrwanym z morza" terenie. Według planów metr kwadratowy domu będzie kosztował tam bagatela 100 tysięcy dolarów, czyli ponad 360 tysięcy złotych. To kwota, za którą w Warszawie można kupić całe 2-3 pokojowe mieszkanie.
Raj podatkowy
Monako jest siedzibą wielu zagranicznych firm i domem dla bogatych obcokrajowców, bo panują tam bardzo korzystne przepisy podatkowe. Wszyscy cudzoziemcy prowadzący działalność gospodarczą, którzy uzyskają status rezydenta podatkowego Monako (można to zrobić otwierając w banku konto i wpłacając 500 tysięcy euro), nie płacą podatku dochodowego od osób fizycznych. Księstwo nie pobiera też o osób fizycznych podatku od nieruchomości oraz podatku od zysków kapitałowych.
Autor: msz / Źródło: The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock