Kilka tysięcy Słoweńców protestowało w sobotę w Lublanie przeciwko rządowym planom prywatyzacji firm będących własnością państwa. To element programu naprawy finansów publicznych w Słowenii, która dwa lata temu o włos uniknęła międzynarodowej pomocy.
Zebrani mieli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak "Prywatyzacja to złodziejstwo". Przeciwnicy prywatyzacji obawiają się, że zwiększy ona bezrobocie i pogłębi finansowe kłopoty 2-milionowej Słowenii. - Cały zysk z prywatyzacji firm idzie do innych krajów, a nasze państwo nie będzie miało nic ze sprzedaży przedsiębiorstw - wyjaśnił jeden z uczestników protestu, emerytowany wydawca.
Prywatyzować czy nie?
Tego samego dnia w stolicy odbyła się konferencja na rzecz prywatyzacji; zwolennicy wskazywali, że krajowi, który w 2004 roku przyłączył się do Unii Europejskiej, potrzebny jest świeży zastrzyk kapitału. Od odłączenia się od Jugosławii i ogłoszenia niepodległości w 1991 roku Słowenia niechętnie sprzedawała największe przedsiębiorstwa, więc rząd w dalszym ciągu kontroluje tam około połowy gospodarki. W 2013 roku rząd w Lublanie wyznaczył 15 firm przeznaczonych do prywatyzacji, ale do tej pory sprzedał tylko trzy. Największe z przedsiębiorstw z tej listy, operator telekomunikacyjny Telekom Slovenia, ma zostać sprywatyzowane w najbliższych tygodniach. Również w 2013 roku Słowenia musiała wpompować ponad 3 miliardy euro własnych pieniędzy w tamtejsze banki, w większości będące w posiadaniu państwa, aby zapobiec ich upadkowi w związku z wielką liczbą złych kredytów. Pozwoliło to krajowi uniknąć międzynarodowej pomocy finansowej. W 2014 roku słoweńska gospodarka wzrosła o 2,5 proc. PKB, po dwóch z rzędu latach recesji. W tym roku rząd oczekuje 2-procentowego wzrostu i redukcji deficytu budżetowego do poziomu 2,9 proc. PKB z 5,3 proc. w 2014 roku.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org CC BY SA | Josep Renalias