Przyszły szef KE Jean-Claude Juncker na początku przyszłego tygodnia spotka się z nową słoweńską kandydatką do Komisji Violetą Bulc. Jak poinformował rzecznik Junckera, cały czas możliwe jest opóźnienie w rozpoczęciu prac nowej KE.
Bulc, właścicielka firmy consultingowej Vibacom, ma zastąpić w roli desygnowanej byłą premier Alenkę Bratuszek, która w czwartek zrezygnowała z ubiegania się o funkcję wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej. W jej gestii miały być sprawy unii energetycznej. Kandydaturę Bratuszek odrzuciły komisje Parlamentu Europejskiego.
Inne kompetencje?
Rzecznik Junckera Margaritis Schinas mówił na piątkowej konferencji prasowej, że jak tylko władze w Lublanie formalnie poinformują o nowej kandydatce, Juncker zaprosi ją na rozmowę na początku przyszłego tygodnia. - To konieczny krok, aby możliwe były dalsze działania - podkreślił. Dopiero po tej rozmowie Bulc może się stawić na przesłuchanie do komisji Parlamentu Europejskiego. Schinas nie chciał mówić, czy Słowenka otrzyma ten sam zakres kompetencji, który miała objąć Bratuszek. Jak podkreślił, zostanie to określone po rozmowie Junckera z Bulc. Zdaniem brukselskich komentatorów zapewne nie otrzyma ona stanowiska wiceprzewodniczącego KE ds. unii energetycznej. Juncker, konstruując Komisję starał się obsadzać stanowiska wiceprzewodniczących KE doświadczonymi politykami, najlepiej byłymi premierami. Tymczasem Bulc jest w polityce od niecałego miesiąca.
Poślizg z pracą KE
Rzecznik przyznał, że istnieje ryzyko, iż nowa KE nie rozpocznie prac tak jak przewidywano. "Ale pracujemy, żeby zredukować to ryzyko" - zapewnił. Zmieniony skład przyszłej KE z nową kandydaturą ze Słowenii będą musiały zatwierdzić jeszcze kraje Unii. Jeśli Juncker dokona zmian w podziale kompetencji wśród swych komisarzy potrzebnych będzie kilka dodatkowych przesłuchań w komisjach europarlamentu. Formalnie europosłowie nie mogą odrzucić pojedynczych kandydatów na komisarzy, a głosują jedynie nad zatwierdzeniem całego składu Komisji Europejskiej. Zignorowanie postulatów komisji europarlamentu groziłoby odrzuceniem całej KE.
Autor: rf / Źródło: PAP