Mimo negatywnego wpływu transportu lotniczego na klimat popyt na nowe prywatne samoloty będzie wciąż rósł - pisze "The Guardian", powołując się na raport firmy Honeywell Aerospace.
Jak wynika z analizy, w ciągu następnej dekady zarówno międzynarodowe koncerny, jak i najbogatsi kupią 7,6 tysiąca nowych prywatnych samolotów o łącznej wartości prawie 248 miliardów dolarów. Obecnie na całym świecie lata 4,6 tysiąca prywatnych samolotów.
Muszą mieć "najnowsze i najlepsze"
Szacuje się, że jedna piąta nowych samolotów zostanie zamówiona przez osoby należące do jednego procenta najbogatszych ludzi na świecie. Większość z nich kupią natomiast międzynarodowe firmy.
Tylko w ciągu tego roku zakupionych zostanie 690 nowych samolotów, co oznacza wzrost o 9 proc. w ujęciu rocznym. Analityk lotniczy Brian Foley twierdzi, że wzmożony popyt na nowe samoloty wynika z chęci posiadania "najnowszych i najlepszych" modeli. - Ludzie chcą jako pierwsi mieć nowy produkt, można to porównać do pragnienia posiadania nowego iPhone’a - mówi Foley.
- Przewidujemy, że liczba dostarczonych samolotów będzie rosła w latach 2020-2021, choć w 2022 roku zobaczymy już spadek. Rynek zareaguje bowiem na spowolnienie gospodarcze - wyjaśnia.
"Jest to wybór: my albo oni"
Naukowcy z szwedzkiego Uniwersytetu Lund zwracają uwagę, że prywatne samoloty emitują do 40 razy więcej dwutlenku węgla w przeliczeniu na pasażera niż samoloty pasażerskie.
- Stale mówi się o tym, że to kraje powinny zredukować emisje. Nie można jednak zapomnieć o tym, że istnieją różnice odnośnie tego, za jaką ilość zanieczyszczeń odpowiadają poszczególni ludzie - mówi Stefan Gössling z Uniwersytetu Lund.
- W ciągu następnej dekady branża zrealizuje aż 7,6 tysiąca zamówień na prywatne samoloty, dynamiczne rozwijając najbardziej emisyjną formę transportu na Ziemi. W trakcie boomu na rynku prywatnych samolotów planeta umiera. Mówiąc wprost jest to wybór: my albo oni - zaznacza dyrektor Greenpeace w Wielkiej Brytanii John Sauven.
Autor: mp//dap / Źródło: The Guardian