Policja w Korei Południowej wypowiada wojnę podglądaczom. Nielegalne filmowanie za pomocą smartfonów i kamerek szpiegowskich to w tym kraju prawdziwa plaga. Urządzenia montowane są na przykład w basenach, na plażach czy w publicznych toaletach. Nagrania trafiają później do internetu.
Filmowanie przypadkowych osób i publikowanie nagrań w sieci to przestępstwo, które z roku na rok jest coraz częstsze. Lawinowo przybywa nielegalnych kamer, ale też ludzi, którzy są gotowi oglądać takie rzeczy w internecie. W 2011 roku było 1,3 tysiąca takich spraw, a ostatnim roku już 6 tysięcy.
Bez pobłażania
Do walki z podglądaczami ruszyły specjalne jednostki policji. Tylko w samym Seulu funkcjonariusze sprawdzają dziennie 20 tysięcy publicznych toalet.
Teoretycznie za nielegalne filmowanie grozi w Korei Południowej nawet pięć lat więzienia, ale tylko kilka procent oskarżonych zostaje skazanych. Organizacje kobiece protestują i chcą surowszego karania podglądaczy.
- Nagrania, które trafiają do sieci niszczą ofiarom życie. A przestępcy nie są surowo karani. Prawo jest zbyt łagodnie - podkreśla polityk Kim Young-Ho.
Autor: tol / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS