Piosenka urodzinowa „Happy Birthday” trafiła wreszcie do tzw. domeny publicznej. Oznacza to, że umieszczanie jej w filmach, serialach czy programach będzie darmowe. Dotychczasowy właściciel będzie musiał zwrócić 14 mln dol. wszystkim, którzy przez ostatnie lata uiszczali opłaty licencyjne.
Trudno o osobę, której urodzinowa melodia „Happy Birthday” byłaby obca. Piosenkę znają i śpiewają ludzie na całym świecie, ale pojawienie się jej w filmach i serialach było prawdziwą rzadkością.
Miliony dolarów do zwrotu
To ma się jednak zmienić. Doszło do sądowej ugody w sprawie praw autorskich do utworu, co pozwoli na korzystanie z niej w ramach wolnego dostępu. Wytwórnia Warner Chapell, która uzurpowała sobie prawa do tego utworu, będzie musiała zwrócić 14 mln dol. tym, którzy dotychczas zapłacili za jej wykorzystanie.
Trzy lata walk w sądzie
Ten stan poprzedzony był jednak batalią w sądzie, która trwała blisko trzy lata. W 2013 roku autorzy filmu dokumentalnego o „Happy Birthday” złożyli wówczas pozew o umieszczenie piosenki w domenie publicznej. Rozprawy i apelacje się przeciągały, podczas gdy branża rozrywkowa musiała płacić krocie za korzystanie z melodii. Co ciekawe, urodzinowa piosenka, która liczy dokładnie 16 słów, to historyczny klasyk. Jej powstanie sięga 1893 roku, a autorstwo przypisuje się siostrom Mildred i Patty Hill. Sędziowie uznali jednak, że nie ma na to dowodów.
Autor: ag//bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock