Zimbabwe było kiedyś krajem bogatym w zasoby, który karmił Afrykę. Przez złe zarządzanie przemysłem, upadek waluty i szerzącą się korupcję gospodarka kraju znalazła się w ruinie. Za jej załamanie powszechnie obwiniany jest Robert Mugabe, który we wtorek zrezygnował z władzy po prawie czterech dekadach rządów.
93-letni polityk we wtorek w liście odczytanym na forum parlamentu zrzekł się urzędu prezydenckiego ze skutkiem natychmiastowym, aby "umożliwić płynne przekazanie władzy". Uczynił to po 37 latach, jako jedyny przywódca, jakiego znało Zimbabwe od uzyskania niepodległości w 1980 roku.
W stylu Nelsona Mandeli
Mugabe stanął na czele rządu Zimbabwe po kilku latach spędzonych w więzieniu za przeciwstawianie się rasistowskim rządom białych. Był uwielbiany przez rodaków, widzących w nim osobę zdolną poprowadzić kraj naprzód po dekadach rządów zdominowanych przez Brytyjczyków.
Zarówno w ojczyźnie, jak i na arenie międzynarodowej zdobył uznanie za różne inicjatywy gospodarcze i społeczne. Jak grzyby po deszczu powstawały nowe szkoły i mieszkania dla czarnoskórych mieszkańców, rozwijał się system opieki zdrowotnej. Lata 80. to okres ekonomicznego rozkwitu. Zimbabwe stale zwiększało eksport produktów przemysłowych i rolnych. Słynęło przede wszystkim z produkcji tytoniu.
Obywatele Zimbabwe widzieli w Mugabe swojego Nelsona Mandelę, ale euforia minęła szybko, gdy na początku kolejnej dekady przywódca zaczął brutalnie zwalczać konkurentów do władzy. Na jaw wyszło też jego nieumiejętne zarządzanie sektorem rolnym, które spowodowało katastrofę gospodarczą.
Gospodarka stanęła
W 2000 roku Mugabe przeprowadził nacjonalizację farm białych, co nazwał "korektą kolonialnych niesprawiedliwości". Ponad 4 tysiące białych farmerów musiało oddać swoją ziemię. Produkcja rolna w Zimbabwe spadła niemal z dnia na dzień, co spowodowało natychmiastowy niedobór żywności. Słabe zbiory w połączeniu z długą suszą doprowadziły do najgorszego głodu w kraju od 60 lat.
W obliczu chronicznego braku podstawowych towarów bank centralny przyspieszył drukowanie pieniędzy, aby sfinansować import. Rezultatem była szalejąca inflacja. W szczytowym momencie kryzysu ceny podwajały się co 24 godziny. W 2008 roku miesięczna inflacja sięgnęła... 7,9 mld proc. Tego roku gospodarka skurczyła się o 18 proc., bezrobocie wzrosło, a usługi publiczne upadły.
Rok później Zimbabwe porzuciło swoją walutę. Transakcji dokonywano w dolarach amerykańskich, randach południowoafrykańskich i siedmiu innych walutach.
W 2010 roku Mugabe zareagował na międzynarodowe sankcje, grożąc przejęciem wszystkich zachodnich inwestycji w kraju. To skutecznie zatrzymało potencjalnych inwestorów. Z kraju wyemigrowało kilka milionów Zimbabweńczyków, a bezrobocie wynosi obecnie około 90 proc. Pod koniec ubiegłego roku Zimbabwe zaczęło drukować obligacje, warte 1 dolara, aby choć trochę złagodzić brak gotówki.
Autor: ToL//bgr / Źródło: CNN Money/PAP